Zimowe sny, Richard Paul Evans

Richard Paul Evans

ZIMOWE SNY

Wydawnictwo: Znak Literanova
Data: 2013
Stron: 288
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 5/10 - przeciętna




Richard Paul Evans jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Jego książki dostarczają mi wielu wrażeń i najczęściej są lekturami, które sprawiają, że chociaż przez chwilę, patrzę na świat innymi oczami. Niestety tym razem spotkało mnie rozczarowanie. Sądziłam, że „Zimowe sny”, powstałe na kanwie opowieści biblijnej o Józefie synu Jakuba i Racheli, będą emocjonującą historią. Okazało się jednak, że książka - mimo że jest poprawnie napisana - trąci banałem. Wychodzi na to, że uwspółcześnianie biblijnych przekazów, raczej się nie sprawdza, bo to co ma odpowiedni kształt, wydźwięk w Biblii, współcześnie wypada nieciekawie i... nieprawdopodobnie, no chyba że autor ubrałby historię w oryginalny sposób, niestety tak nie zrobił. Evans stworzył prościutką opowieść, która, jak zakładam, ma służyć wyłącznie pokrzepieniu serc, większe analizy sprawiają, że „Zimowe sny” nie wypadną najlepiej. 

Jeśli ktoś czytał Księgę Rodzaju, a w niej historię Józefa, ewentualnie oglądał ekranizację, to wie jak potoczą się losy głównego bohatera książki – Josepha Jacobsona, ukochanego syna Israela założyciela i dyrektora naczelnego Agencji Reklamowej w Denver. Ojciec wyraźnie faworyzuje Josepha, niestety nie podoba się to starszym braciom J.J, którzy wykorzystując najmłodszego brata Bena, zmuszają Josepha do opuszczenia nie tylko firmy, ale i miasta. Aby ratować skórę brata, J.J - w tajemnicy przed bliskimi - przenosi się do Chicago, gdzie zaczyna pracę w Agencji sławnego Leo Burnetta. Przez niezłomny charakter i zdolność interpretacji snów przyjdzie mu się zmierzyć z licznymi przeciwnościami losu, czy wygra? Odpowiedź jest tylko jedna.

Zimowe sny

Wybierając tę książkę wiedziałam co mnie czeka, ponieważ bardzo dobrze znam podstawę „Zimowych snów”, jednak liczyłam na coś, co wybije się z ram trywialności. Liczyłam, że ta piękna historia, bo trzeba przyznać, że oryginał jest rewelacyjny, dzięki klasycznym motywom i silnym przekazom zyska mocy, i stanie się ciekawą alternatywą dla osób, które nie miały styczności z Biblią, czy też chcą za pomocą wyrazistych treści dostrzec sens w życiowy trudnościach. I o ile idea książki czyli dosadny przekaz jest wyraźny, i może niektórym osobom to wystarczy, o tyle pewne elementy tej historii są nielogiczne i mało ciekawe, co dla racjonalistów jest elementem wpływającym na jej niekorzyść.

Mam świadomość tego, że w „Zimowych snach” nie chodzi o logikę, ani o odpowiednie umotywowanie zdarzeń, a o przesłanie, które w jasny sposób pokazuje siłę miłości, przeznaczenia i wybaczenia. Mówi o tym, że na zmiany powinniśmy patrzeć łaskawszym okiem i że warto mierzyć się z trudnościami, gdyż mogą być one jedyną drogą do szczęścia i sukcesu. To jednak nie mogę przymknąć oka na nie najlepsze wykonanie. Autor poszedł po linii najmniejszego oporu, szkoda tylko, że na osnowie niesamowitej przypowieści biblijnej, nie spróbował stworzyć efektownej, porywającej historii. Słowem podsumowania, jeśli komuś wystarcza/y główna idea tej książki, to powieść Evansa na pewno będzie idealną lekturą, zaś jeśli oprócz ekspresji oczekujecie atrakcyjnej formy, włącznie z zaskakująca treścią, to radzę wziąć poprawkę na ten tytuł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.