Ewa Formella
JUTRA NIE BĘDZIE
Copyright Ewa Formella
Data: 2012
Stron: 150
Oprawa: Miękka
Kiedy
słyszy się diagnozę „nowotwór”, traci się nadzieję, to
jedno słowa brzmi jak wyrok, jak koniec świata, dlatego często chory
podejmuje drastyczne decyzje, nie zawsze zrozumiałe dla otoczenia. W
takiej dramatycznej sytuacji znalazła się Laura, bohaterka powieści
„Jutra nie będzie” Ewy Formelli.
Laura
jest młodą kobietą, mamą dwóch małych skarbów i szczęśliwa
żoną zakochanego w niej do szaleństwa Igora. Wydawałoby się, że
nic jej do szczęścia nie potrzeba. Jednak zdiagnozowany, dwa lata
wcześniej, złośliwy oponiak mózgu, sprawił, że młoda kobieta
straciła wiarę, i aby swoim cierpieniem nie obarczać najbliższych,
zostawia mężowi list z nieprawdziwą informacją i wyrusza na drugi
koniec polski, do małej nadmorskiej miejscowości, aby popełnić
samobójstwo. Makabrycznego planu nie udaje się jej zrealizować,
ponieważ miejscowy rybak - Maurycy, ratuje ją ze wzburzonych fal i
zabiera do swojego domu, gdzie Laura poznaje wyjątkowych ludzi. Czy
nowe znajomości i nowe szanse sprawią, że Laura odzyska nadzieję
w lepsze jutro?
Książka
Ewy Formelli to objętościowo niewielka pozycja, ale bez obawy,
autorka na ponad 140 stronach w sposób niezwykle
przenikliwy opisała ból rozstania, zmagania z chorobą, problemy
fizyczne i psychiczne wiążące się z tym stanem, oraz tragedię
rodziny, bo trzeba pamiętać, że choroba nowotworowa to nie tylko
dramat jednego człowieka, ale wszystkich jego bliskich osób, które
w zaistniałej sytuacji czują się bezradne i zrezygnowane. Oprócz
tego, w fabule znalazło się też miejsce na elementy tematycznie
związane z chorobą, a także z emocjonalnym załamaniem; mamy
nawiązanie do schorzeń powiązanych z późnym wiekiem, jest też
mowa o sile optymizmu, witalności, a także wytchnieniu w chwili
pogodzenia się z losem.
W
tej niepokaźnej lekturze znajdziemy emocje, które wyciskają
łzy i sprawiają, że człowiek zaczyna doceniać to, co ma. Jednak
przyznaję, że początek książki nie zapowiadał udanej
historii, ponieważ w ogóle nie rozumiałam zachowania Laury, jej wybory były dla mnie nie do przyjęcia, ale zaakceptowałam taki
stan rzeczy, w końcu nie nam osądzać decyzje osób
znajdujących się w rozpaczliwej sytuacji. Olbrzymia ilość
krótkich, prostych zdań również nie dodaje uroku opowieści, ma się wrażenie, że czyta
się wypracowanie, a nie książkę dotyczącą tak trudnego tematu.
Poza tym, uważam, że sytuacja w której Laura znajduje się po
próbie samobójczej jest mało wiarygodna. Trudno uwierzyć, że
cudem ocalała kobieta trafia do ekskluzywnej prywatnej kliniki, w
której badania prowadzi najlepszy neurochirurg świata, co więcej,
spotyka tam, cudownych i bezinteresownych ludzi, że drugich takich ze
świecą szukać. Chciałabym wierzyć w taki scenariusz, ale nie
potrafię, realia życia odebrały mi taką możliwość. Na
szczęście wady, które wspominam szybko idą precz, dzięki czemu
możemy delektować się ekspresywnymi opisami, nastrojowymi
retrospekcjami i uroczym, subtelnym stylem, który ubierając emocja w słowa wywołuje liryczny nastrój. „Jutra nie będzie”
nie jest książką doskonałą, ale jest niesamowicie wzruszającą i mądrą historią o rzeczach
ważnych, dla których warto walczyć, i nawet kiedy sił już barak,
miłość najbliższych jest największą mocą.
Nie ilość stron świadczy o wartości słowa. Tym razem możemy się o tym przekonać :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie ilość a jakość się liczy :-)
Usuńjak dla mnie za mocno realistyczna - do świata książek uciekam, aby zapomnieć o takich momentach - nie skusze się :)
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś pisałam - może nie u Ciebie - ale gdzieś ;) (u Książkówki chyba...) temat raka omijam z daleka. To temat potrzebny i należy o tym pisać, należy o tym mówić - jasne. Ale ja pasuję.
OdpowiedzUsuńOswoiłam raka, dlatego nie boję się już takich fabuł, co nie oznacza, że lekko czyta mi się takie treści.
UsuńJa również nie piszę się na taką tematykę. Owszem, ważna i potrzebna, ale mi wystarczą telewizyjne informacje, gdzie ciągle o tragediach i dramatach...w ksiażkach chcę spokoju i jednak happy endów.
UsuńPrzypomina mi się "Oskar i Pani Róża" ;). I mam pytanie (na które już chyba znam odpowiedź)... trochę taki spoilerowane - zapewne pod koniec Laura... kipnie ;(?
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czemu, czytając tę recenzję zrobiło mi się smutno... I na dodatek przypomniał mi się "Oskar..." i "Zielona mila"... Co jest ze mną nie tak :)?
Pozdrawiam serdecznie!
Melon
Wiesz, że nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie, ale... klimat wyczułeś doskonale, masz nosa :-)
UsuńCzy jest coś z Tobą nie tak? Nieee, no co Ty, wszytko z Tobą w porządku ;-)
Miłego dnia.
Ależ mnie zaintrygowałaś co do tej książki. Od czasu do czasu lubię przeczytać taką 'mocną' książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo polecam :-)
Usuńostatnio nowotwór zabrał mi bardzo bliską osobę, więc na razie będę uciekać od takich pozycji
OdpowiedzUsuńzapraszam na kulturka-maialis.blogspot.com
Mojej rodziny również nie ominęła ta choroba, ale nauczyłam się już żyć w towarzystwie tego skorupiaka. Jednak rozumiem obawy związane z tego typu historiami.
UsuńDziękuję za adres bloga :-)
Często ludzie terminalnie chorzy, chcą wierzyć we wszystko, aby zapomnieć o tym co ich czeka. W każdej książce można znaleźć odrobinę z życia i odrobinę z fantazji.
OdpowiedzUsuńZgadza się, śmiertelna choroba wywołuje różne emocje i stany, a człowiek wszystko zrobi, aby zapomnieć lub ponownie rozbudzić w sobie nadzieję.
UsuńJak dla mnie sporym mankamentem jest brak wiarygodności. Miałam w rodzinie przypadek choroby nowotworowej i wiem, jakie są realia. Przypuszczam, że mocno by mnie to raziło. Możliwe, że taki zabieg był autorce potrzebny, żeby coś przekazać, ale do mnie naciąganie faktów, nawet w dobrej wierze, nie przemawia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wiarygodności brak w tym cudownym trafieniu do prywatnej klinki, gdzie przyjmują najlepsi lekarze świata, bo jeśli chodzi o emocje i stan związany z chorobą, to nic nie można zarzucić tym fragmentom.
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Rzadko sięgam po tego rodzaju obyczajowe tematy, co jednak uważam za swój błąd, konieczny do naprawienia, bo właśnie nierzadko w takich powieściach odnajdziemy najprawdziwsze, najmocniejsze emocje.
OdpowiedzUsuńZgadza się, temat nie jest łatwy, ale najczęściej udaje się autorowi przekazać prawdziwe emocje, dlatego tego typu historie dają mocno popalić.
UsuńCzemu moje komentarze się nie pojawiają? Sprawdziłaś w spamie?
OdpowiedzUsuńSłońce wszytko gra i buczy, po prostu ostatnio jestem zabiegana i publikacje komentarzy nie są systematyczne. Ale i owszem, kilka razy dostałaś się do spamu, coś blogger nie ma do Ciebie zaufania ;-)
UsuńSzkoda, że w takiej historii pojawiają się mało wiarygodne elementy, bo tematyka jest ważna, aktualna i ciekawa, więc z chęcią bym przeczytała. Nie lubię jednak, kiedy takie historie mają przesłodzone zakończenia i w niczym nie przypominają prawdziwego życia. Może się skuszę, choć nie na 100%.
OdpowiedzUsuńNowotwór to chyba najgorsza choroba jaka moze sie czlowiekowi przytrafic. Pochłania wszelka nadzieje, na wszystko.
OdpowiedzUsuńTa książka zdecydowanie nie jest dla mnie. Wolę uciekać do kolorowego świata, niż dołować się jeszcze bardziej. Poza tym wydaje mi się, że nie dałabym rady przeczytać tej książki, mimo iż miałabym chęci...
OdpowiedzUsuńTakie naiwne książki czasami mnie irytują, ale jednocześnie uważam że warto je czytać, gdyż dają nam nadzieje na lepsze jutro.
OdpowiedzUsuńLubię tego typu książki, więc MUSZĘ przeczytać te pozycję :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńZ okazji Dnia Kobiet skromny Melonik chciałby życzyć Ci WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :D!
A tutaj zapraszam na więcej życzeń :) - http://mejus250.blogspot.com/2013/03/dzien-kobiet.html
Pozdrawiam!
Melon ;P
Boję się takich książek, bo później jestem przygnębiona i długo nie mogę się otrząsnąć.
OdpowiedzUsuńRefleksyjna lektura. Na taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś przeczytam tę książkę. : D
OdpowiedzUsuńUnikam w ostatnim czasie książek nasyconym emocjami , za dużo mam ich w życiu prywatnym :) raczej szukam odskoczni a w momencie gdy akcja przechodzi w bajkową opowieść ( bo dalszy ciąg to nieprawdopodobna jak sama zauważyłaś historia ) obawiam się że po silnych emocjach ,w tym momencie już bym się ciutkę zirytowała.:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie mam teraz ochoty na taką smutną książkę wyciskającą z oczu łzy. Innym razem być może.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie moja tematyka! muszę zdobyć tę książkę :)
OdpowiedzUsuń