Konkurs na zakończenie lata

Ostatnio przejrzałam swoją biblioteczkę i zdębiałam, bo okazało się, że mam kilka zdublowanych tytułów, najczęściej wynik nietrafionych prezentów, ewentualnie mojego gapiostwa, a miejsca na książki brak... Dlatego postanowiłam, że - od czasu do czasu - będę się dzielić z Wami swoimi okazami, czy to w formie konkursu, czy też w bardziej spontanicznej akcji typu „chcesz to bierz, w myśl tej zasady na FB poszła już "Wycieczka na tamten świat" Litwinów. 

Na pierwszy strzał idzie „Zacisze Gosi” Katarzyny Michalak. Moje zdanie na temat tej książki część osób zna, co tu dużo mówić, nie jest ono najlepsze. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele kobiet kocha powieści Michalak. Dlatego jest okazja do powalczenia o ten tytuł. Zapraszam.

 

Opis wydawcy

Kiedy Kamila zamieszkała w przedwojennej willi z pięknym różanym ogrodem, poczuła, że wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zaczęło się układać: odnalazła swoje miejsce na ziemi, poznała wspaniałego mężczyznę, a z sąsiadką, Gosią, połączyła ją prawdziwa przyjaźń.

Jednak los jest przewrotny i nad przyjaciółkami z uliczki Leśnych Dzwonków znów zbierają się czarne chmury.

Związek Kamili z Łukaszem zostaje wystawiony na poważną próbę. Do Gosi zaś nieoczekiwanie powraca przeszłość. Czy były mąż okaże się godny zaufania? I jaką rolę w jej życiu odegra Jakub, którego mroczną tajemnicę poznaje Kamila?

Mistrz banerów ze mnie żaden :-)

Wypada mi sklecić kilka zasad konkursu, zazwyczaj unikałam tego zadania, ale nie tym razem. Wybaczcie nieskładność niektórych punktów, ale pierwszy raz nie zawsze jest łatwy.


Zasady konkursu:
  1. Organizatorem konkursu i fundatorem nagrody jest nie kto inny, jak Książkowe Czary Mary.
  2. Nagrodą jest książka Katarzyny Michalak „Zacisze Gosi”, oraz - dla fanów bloga - zestaw kosmetyków Golden Rose.
    Książka, jak i kosmetyki są nowe!
  3. Czas trwania konkursu 31.08 – 08.09. Zgłaszać się można do północy ósmego września.
  4. Wyniki ogłoszone zostaną 09 września na blogu Książkowe Czary Mary oraz na fanepage Książkowe Czary Mary.
  5. Zwycięzcę wybiorę ja, oczywiście według swojego subiektywnego odczucia, jam tu panem, jam tu władcą.
    Zwycięzca otrzyma ode mnie mejla z informacją o wygranej. 
  6. Nagrodę wyślę w ciągu 7 dniu roboczych od otrzymania adresu.
  7. Jeśli nie otrzymam od zwycięscy adresu w ciągu ustawowych 7 dniu, nagroda powędruje do osoby wyłonionej z pozostałych uczestników konkursu.


Zasady udziału:
  1. Pod tym postem należy zwięźle, maksymalnie do 15 słów, jest to warunek konieczny, odpowiedzieć na pytanie:

    Mój wymarzony ogród to...
     
    Ponadto zgłoszenie musi zawierać adres mejlowy i jeśli chce się dodatkowo powalczyć o zestaw kosmetyków, należy podać nazwę pod jaką obserwuje się bloga i polubił FB.
  2.  Uczestnik konkursu powinien umieścić baner konkursowy na swojej stronie, może to być blog, Fanepage, Google +, co kto woli.
  3. Nie jest wymagane polubienie profilu na FB lub dodanie do ulubionych, aczkolwiek będzie mi miło, jeśli dołączycie do grona moich stałych czytelników, dlatego też dla fanów dodatkowy bonus... Zestaw kosmetyków firmy Golden Rose: pomadka 2000 Golden Rose nr 103 i lakier  Golden Rose Matte Nail Licquer nr 16


    Przed zdecydowaniem się na kosmetyki, proszę sprawdzić kolorystykę na stronie producenta.

    Mój aparat co nieco przekłamuje kolory. Pomadka jest w dużo, dużo jaśniejszym kolorze nude. Jak widać na zdjęciu koniuszek szminki został lekko uszkodzony przez nieostrożne otwieranie, kto maczał w tym palce, nie wiem.

    Jakoś to poszło, może nie najlepiej, ale mam nadzieję, że czytelnie. Zachęcam do zabawy, bo nagroda przednia; Książka i piękny zestaw w klasycznych kolorach w sam raz na zakończenie lata lub w sam raz na początek jesieni.
Czytaj dalej »

Celebryci z tamtych lat. Prywatne życie wielkich gwiazd PRL-u. Aleksandra Szarłat

Aleksandra Szarłat

CELEBRYCI Z TAMTYCH LAT
Prywatne życie wielkich gwiazd PRL-u
 
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2014
Stron: 464
Okładka: Miękka

Moja ocena: 8/10 - rewelacyjna



Celebryci z tamtych lat, to śmietanka towarzyska z czasów PRL-u. Z ówczesnymi celebrytami mają niewiele wspólnego, chociaż – być może się tym narażę – jak się bliżej przyjrzeć ich życiorysom, to nie stronili oni od skandali, prowadzili kontrowersyjny tryb życia, przelewali hektolitry alkoholu, a ich niektóre wyczyny biją na łeb niejeden wyskok współczesnej gwiazdeczki. Jednak to, co ich rożni od teraźniejszych celebrytów, którzy słyną np. z pokazywania pupy, czy uprawiania seksu na żywo w telewizji, to talent, i to niemały talent. Wyznaczali pewne trendy, byli idolami, którzy mieli znaczący wpływ na swoich widzów, i na otaczającą ich rzeczywistość. Moja pamięć nie sięga aż tak daleko, ale z rozrzewnieniem wspominam serial „Czterej pancerni i pies”. Co tu dużo mówić, każda dziewczyna marzyła o tym aby wyglądać, jak Marusia i każda pragnęła mieć takiego chłopaka, jak Janek Kos. Wielkie emocje wywoływały również festiwale w Opolu i Sopocie, a telewizja przyciągała produkcjami, w których występował Olbrychski, Cybulski czy Nowicki. Kiedyś aktor, piosenkarz, czy pisarz, to był ktoś, oczywiście nie neguję zasług współczesnych artystów i literatów, ale kiedyś na miano gwiazdy trzeba było zasłużyć ciężką pracą.


W książce Aleksandry Szarłat poznajmy artystów na przestrzeni trzydziestu lat, od lat 50. ubiegłego wieku aż po ogłoszenie stanu wojennego. W publikacji zetkniemy się z wieloma znaczącymi faktami dotyczącymi środowiska artystycznego, często bardzo zabawnymi, ale również takimi, które wywołują spore zaskoczenie. Jakby nie patrzeć nie były to czasy łatwe; często naznaczone propagandą, wieloma zakazami, a także donosami do Urzędu Bezpieczeństwa. Polityczne tło miało ogromy wpływ na karierę artystyczną wielu osób. Wielcy tamtych lat nie mieli lekko, na szczęście były miejsca np. lokal Kameralna, czy SPATiF, gdzie PRL-owi celebryci mogli czuć się swobodnie. Anegdoty z barowych doświadczeń artystów, to prawdziwy smaczek tej książki. Autorka korzysta z wielu źródeł, wykorzystuje liczne wspomnienia gwiazd, dzięki czemu wydanie ma świetny, specyficzny klimat, i chociaż nie raz włos się jeży na to, co potrafiły gwiazdy wykombinować, to jednak całość ma bardzo sympatyczny wydźwięk. Zapewne dlatego że, jak podkreślają artyści, kiedyś ludzie mieli do siebie większy szacunek, lubili się, łączyły ich prywatne relacje i wspólne bywanie. Gdybym była złośliwa, to powiedziałabym jeszcze, że łączyło ich wspólne spożywanie alkoholu, ponieważ wielokrotnie nawiązują do tego, że w czasach PRL-u każdy pił i żadna prywatka nie obeszła się na sucho. Co więcej we wspomnianych lokalach wielu artystów ustalało umowy, załatwiało sobie role, tworzyło, czy dysputowało do rana nad dziełami wielkich tego świata, a wszystko to w towarzystwie czegoś mocniejszego. No, takie to były czasy.

Mimo że rozrywkowa strona życia gwiazd jest niezwykle zajmująca, to jednak najważniejszym aspektem jest ich wkład w kulturę. Portrety znamienitych m.in. Leopolda Tyrmanda, Zbyszka Cybulskiego, Agnieszki Osieckiej, czy Maryli Rodowicz pokazują ludzi, którzy oprócz tego, że cenili sobie radość życia, to również ukazują ich zaangażowanie, trud, i pasję tworzenia. Czasami miałam wrażenie, że niektóre fakty z ich życia to jakaś fantastyka, którą trudno przyjąć zwykłemu śmiertelnikowi. Zresztą informacje o tym, że Edith Piaf śpiewała dla Cybulskiego, albo że wielką sympatią darzyła go Marlena Dietrich, ciężko jest wpasować w szare czasy PRL-u. Takich ciekawostek z życia gwiazd jest bardzo wiele, z książki dowiecie się jakie imprezy urządzał Marek Hłasko, jak żyła Kalina Jędrusik, poznacie losy Mikulskiego po jego roli Klossa, oraz dowiecie się, który z aktorów obezwładnił agresywnego szaleńca na pokładzie samolotu. „Celebryci z tamtych lat...” to wyjątkowa książka, która przenosi w przeszłość, odkrywa tajemnice gwiazd i sprawia, że dzięki wnikliwej informacji mamy okazje poznać ich jako zwykłych ludzi i jako ikony popkultury.

Czytaj dalej »

Upał. Marcin Ciszewski

Marcin Ciszewski

UPAŁ

Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2012
Stron: 416
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra




Bakcyla na książki Ciszewskiego złapałam po jego najnowszej powieści „Wiatr”. Cykl klimatyczny, w skład którego wchodzi „Mróz”, „Upał” i wyżej wspomniany „Wiatr”, stał się przeze mnie jednym z najbardziej pożądanych, dlatego że Ciszewski tworzy fenomenalne historie, wiem, że wyciąganie takich wniosków po przeczytaniu jednej książki jest trochę niepoważne, ale czułam, że nie zawiodę się na autorze i miałam rację, bo „Upał” to świetna, dynamiczna powieść.

Podinspektor Jakub Tyszkiewicz jest szefem Wydziału Zwalczania Terroryzmu Centralnego Biura Śledczego. Przed nim niełatwe zadanie – zabezpieczenie imprezy sportowej Euro 2012. Mecze piłkarskie oglądane przez setki milionów osób są idealnym celem dla potencjalnych terrorystów. Co prawda prawdopodobieństwo ataku jest znikome, mimo to wszystkie służby muszą być w pełnej gotowości. Kilka dni przed ćwierćfinałem Polska-Niemcy (ot! fantastyka), dochodzi do niepokojącego incydentu. Pakistańczyk, w samobójczym zamachu, próbuje wysadzić w powietrze autobus z niemieckimi turystami. Tyszkiewicz wraz ze swoimi kompanami podejrzewa, że jest to zapowiedź tego, co czeka ich podczas ćwierćfinałowego meczu, niestety, nie myli się.


Od „Upału” dostałam to, czego się spodziewałam, czyli zaskakującą, efektowną intrygę, w którą wmieszane są podejrzane fundacje, tajne służby, i osoby prywatne, których interesem jest ukazanie słabych punktów najwyższych władz. Ciszewski dba o swoich czytelników, nie tylko tworzy bardzo prawdopodobny scenariusz ataku terrorystycznego, ale również dostarcza wielu widowiskowych scen, które mają sporo pary, raz, że są bardzo realne, a dwa, w ich opisie jest pokaźny ładunek emocjonalny. Do takiego odbioru przyczyniają się również bohaterowie, których charakterystyka jest nietuzinkowa. Weźmy takiego Tyszkiewicza, facet jest wyjątkową personą, ma niewyparzoną gębę,  jest nieprzekupny, rzeczowy, aktywny, a do tego uczciwy, pomocny i... szykowny. Ze swoim przyjacielem Krzeptowskim, wielkoludem o niebezpiecznym uśmiechu, tworzy oryginalny duet. Ich działania są dość kontrowersyjne, ale osiągnięcia zawsze najlepsze. Panowie działają na najwyższych obrotach, stąd też w książce multum akcji, w sumie od samego początku aż do końca trudno złapać oddech. Zwłaszcza że poboczne wątki, równie interesujące, dostarczają sporo wrażeń, głównie dlatego że ukazują hipokryzję władz, a jak wiadomo przy takim temacie krew się gotuje. Mimo że temat poważny, to jednak książka zasobna jest w dobry humor, specyficzny, bo często przesiąknięty sarkazmem, ale takie żarciki świetnie rozładowują napiętą atmosferę. Jedyną rzeczą, która mi trochę przeszkadzała, były pewne zagadnienia, które pozostały w zawieszeniu, nie wiem, być może były wyjaśnione w „Mrozie”, a może doczekamy się ich interpretacji w przygotowywanym „Deszczu” - squelu „Upału”. Podsumowując powieść Marcina Ciszewskiego napisana jest bardzo konkretnie, profesjonalnie, nie znajdziecie w niej zbędnych opisów, ani niepotrzebnych dywagacji. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Całość dostarcza wielu wrażeń, i o to chodzi, ponieważ „Upał” to powieść sensacyjna pełną gębą, a co więcej traktuje o terroryźmie na naszym rodzimym podwórku.

Jerzy Dziewulski o książce "Upał"

Czytaj dalej »

Cienie przeszłości. Edyta Świętek

Edyta Świętek

CIENIE PRZESZŁOŚCI

Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2014
Stron: 364
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena 5/10 - przeciętna



Cienie przeszłości” to książka, która skusiła mnie kryminalną intrygą, co prawda okładka niekoniecznie pasuje do tego gatunku, ale w końcu grafika nie świadczy o jakości historii. Tak więc uzbrojona w pierogi z truskawkami zatopiłam się w powieści. Bohaterka, prześliczna, ale jędzowata Karina, zostaje napadnięta w ciemnym zaułku. W wyniku brutalnego napadu kobieta straciła pamięć. Nie pamięta swojej przeszłości, nie wiem kim jest, nie ma pojęcia co się stało. Na szczęście jest przy niej jej narzeczony Wiktor, który służy jej pomocą i cierpliwie się nią opiekuje. Policja próbuje namierzyć bandytów, ale nie jest to łatwe, co gorsze tajemniczy prześladowcy zdewastowali również jej mieszkanie i ciągle przesyłają jej anonimy z pogróżkami. Karina nie poddaje się, walczy o swoją niezależność, ale coś jej w tym wszystkim nie pasuje, podejrzewa, że być może w jej przeszłości jest coś, co doprowadziło do tak katastrofalnych wydarzeń. Poza tym we fleszach wspomnień pojawia się silne pragnienie, a nawet pożądanie do mężczyzny, który na pewno nie jest Wiktorem. 

 
Fabuła książki jest obiecująca. Początek historii jest tajemniczy i w sumie przerażający. Nic nie działa tak dobrze na wyobraźnię, jak niepokojące wydarzenia i niemożność odnalezienia się w rzeczywistości po dramatycznym wypadku. Wizja utraty pamięci jest zatrważająca, autorce świetnie udało się przedstawić lęki bohaterki, chociaż wątpię czy po odzyskaniu przytomności istotne jest to, czy ma się wydepilowane miejsca intymne, ale być może było to nawiązanie do charakteru bohaterki, która była egoistyczną, wymuskaną kobietą, pracującą na eksponowanym stanowisku. Nie wiem, nie wnikam. Pomijając to, uważam, że dość sugestywnie zostały opisane obawy Kariny, jak również jej zagadkowa przeszłość. Żałuję tylko, że autorka nie postawiła na bardziej skomplikowaną intrygę. Ograniczona liczba bohaterów o wymownych cechach charakteru nie daje zbyt wielkiego pola manewru. Tak naprawdę od razu wiadomo kto maczał palce w napadzie na Karinę, szkoda, bo jednak wprowadzenie większej ilości postaci, i wątków, które dawałyby do myślenia, sprawiłyby, że lektura stałaby się o wiele bardziej emocjonująca i niejednoznaczna.

Historia Kariny w pewnym momencie staje się historią miłosną, opowiadającą o wielkiej namiętności, w której znaczącym elementem są wiersze Tuwima. 

Składałem ci wizyty, Okrutnie niezdobytej, Nerwowo, gorączkowo, Bredziłem chorą mową, Wierszami cię męczyłem, Łamałem każde słowo, Do krwi je w zębach gryzłem, Dawałem rozgryzione, Zgniecione, rozkrwawione, Przebite każdym zmysłem:
«Patrz»! [Tuwim. Ostry erotyk]
  
O ile miłosne podboje bohaterki nie zwaliły mnie z nóg, o tyle poezja – piękna i zmysłowa oczarowała mnie maksymalnie. Według mnie pomysł z dodaniem do powieści utworów Tuwima był strzałem w dziesiątkę. Bez wątpienia pikantne erotyki ubarwiły historię i dodały jej atrakcyjnego, uwodzicielskiego tonu, dzięki czemu z przyjemnością można oddawać się tej lekturze, oczywiście o ile jest się miłośnikiem poezji. Jednak mimo że „Cienie przeszłości” dobrze mi się czytało, choćby dlatego że styl pisarki jest przyjemny, to jednak nie mogę powiedzieć, żeby praca Edyty Świętek mnie usatysfakcjonowała. Ubolewam nad tym, że opowieść - pomimo licznych zagadek – jest przewidywalna, momentami historia jest banalna, a sam romans Kariny, chociaż ekspresywny, jest zbyt czytelny. Warto mieć na uwadze, że książka jako niezobowiązująca lektura świetnie się sprawdza, ale jeśli liczycie na powieść z wyrafinowaną intrygą, to możecie się rozczarować. Tak naprawdę trudno mi sprecyzować moje odczucia względem tej powieści, ponieważ urzeczona wierszami Tuwima tkwię w zachwycie nad fragmentami zawierającymi teksty wierszy, ale czuję niedosyt i rozczarowanie kryminalnym wątkiem, dlatego decyzje o przeczytaniu tej książki Wam pozostawiam. 

Czytaj dalej »

Przegląd Końca Świata. Blackout. Mira Grant

Mira Grant

PRZEGLĄD KOŃCA ŚWIATA. BLACKOUT

Wydawnictwo: SQN
Data premiery: 27 sierpnia 2014
Stron: 512

Moja ocena: 8/10 - rewelacyjna



Możliwe spojlery!

Stało się, doczekaliśmy się finału Przeglądu Końca Świata. Blackout to bardzo udana kontynuacja, która ukazuje konsekwencje zabawy w Boga. Po raz kolejny mamy okazję przekonać się o tym, że szaleni naukowcy są w stanie zgotować nam piekło na ziemi. Po niefortunnym połączeniu leku na przeziębienie i leku na raka, zmarli zaczęli zamieniać się w zombie, doprowadzając świat do totalnego chaosu. Na szczęście człowiek to sprytna bestia i potrafił tak zorganizować swój żywot, że przy odrobinie dyscypliny dał radę w miarę normalnie funkcjonować, ale wszystko do czasu. Kiedy wybuchła epidemia na Florydzie, najprawdopodobniej przeniesiona przez komary, świat zaczął się chylić ku całkowitemu upadkowi. Blogerzy z ekipy Przeglądu Końca Świata z Shaunem Masonem na czele, uznani za bioterrorystów, zbierają siły i odwagę, żeby wreszcie ujawnić spisek powstały na najwyższych szczeblach władzy. Przed nimi wiele trudnych wyzwań. Muszą odkryć źródło zarazy, zdobyć nową tożsamość i poradzić sobie z zadziwiającym spotkaniem, z obiektem, który wymknął się z tajemniczej siedziby Centrum Zapobiegania i kontroli Chorób. 


Nie skłamię jeśli napiszę, że Blackout to bardzo dobra część. Książka wybitnie mi się podobała. Zakładam, że to zasługa dynamicznych wydarzeń i stawianych na ostrzu noża spraw, z którymi bohaterowie - chciał czy nie – muszą się rozprawić. W tej części nie ma już czasu na sentymenty, nawet Shaun omotany w nadnaturalną więź ze swoją zmarłą siostrą, widzi już tylko jedną drogę do celu. Blogerzy z Przeglądu Końca Świata również przeczuwają, że próby dotarcia do spiskowców zaowocują przykrymi konsekwencjami i kto wie czy na szali nie trzeba będzie postawić swojego życia, cóż... wybór jest tylko jeden. Niespodziewanie wpadają, dosłownie wpadają, na klona osoby wyjątkowo im bliskiej, tak, nieetyczne zachowania nadal są praktykowane przez CZKC. Zakładam, że dla większości osób, które znają poprzednie części, tożsamość tej osoby nie będzie tajemnicą, mimo to nie zdradzę imienia obiektu oznaczonego symbolem 7c. W każdym razie zetknięcie się z tą istotą będzie dla nich wielkim szokiem, radością, ale i obawą, ponieważ nauczeni doświadczeniem wiedzą, że na zdrajców wszędzie można się natknąć. Pojawienie się nowej osoby w ekipie sprawi, że metamorfozie ulegną również zmiany w relacjach bohaterów, i teraz niech ktoś mi tylko napisze, że nie miałam racji pisząc, że niektóre zachowania rodzinne były niepokojące, ech... miałam nosa, ale mimo że byłam przygotowana na różnego rodzaju informacje, to jednak trochę byłam zaskoczona i chyba jednak zniesmaczona tym odkryciem, ale pal licho to. Mnogość efektownych ucieczek, wybuchowych rozrób w wykonaniu blogerów całkowicie zaspokoiła mój apetyt na kreatywną, burzliwą historię. Poza tym ciągłe napięcie wywołane przez nieustającą presję czasu i zagadkowe działania wielu osób i organizacji sprawiły, że zaciekawieniem czytałam tę powieść, podziwiając talent autorki do tworzenia tak niepokojących, a zarazem bardzo realnych scenariuszy. Może niektórych bawić to, że nawiązuję do prawdziwego świata, ale jeszcze dwadzieścia lat temu mało kto wierzył, że da się sklonować ssaka, a tu proszę, mamy, a właściwie mieliśmy owieczkę Dolly. 

Pewien wątek zrobił na mnie „piorunujące” wrażenie. Źródło
 „Przegląd końca świata. Blackout” jest doskonałym finałem, który oprócz tego, że jest zgrabnie napisany, to również dostarcza niemałej rozrywki oraz zawiera w sobie uniwersalny przekaz o sile nadziei, napędzającej mocy miłości, i niebezpieczeństwie, które czai się za drzwiami laboratoriów, w których prowadzone są badania nad najniebezpieczniejszymi wirusami. Nie brakuje też w nim nawiązań do zawieruch na politycznej scenie, bo zombie to tak naprawdę pretekst do ukazania niemoralnych działań władzy. Mnie Blackout zachwycił, uważam, że trylogia Miry Grant warta jest uwagi, ponieważ jest cyklem, w którym atrakcyjnie połączono fantastykę naukową z dynamiczną akcją i dramatycznymi zwrotami, co sprawia, że seria zapewnia kilka godzin rozrywki na wysokim poziomie.

Poprzednie części: Feed i Deadline
 
Czytaj dalej »

Pochłaniacz. Katarzyna Bonda


Katarzyna Bonda

POCHŁANIACZ

Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Stron: 672
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra


 
Bałam się czytać „Pochłaniacza”, głównie dlatego że nastroiłam się na niego ogromnie i obawiałam się, że niestety mocno się nim rozczaruję, zwłaszcza że od czasu do czasu trafiałam na mocno zdystansowane opinie. Tak więc mój egzemplarz sobie leżał, leżał, aż postanowiłam, że raz kozie śmierć. Co się okazało? Ano to, że powieść przypadła mi do gustu, do tego stopnia, że kiedy nie mogłam czytać, to z wielkim ociąganiem odkładałam „Pochłaniacza”, bo mimo że nie jest najdynamiczniejszy, to jednak intryga kryminalna tak mnie pochłonęła, że przepadłam.

Fabuła jest dość skomplikowana, wielowarstwowa. Liczni bohaterowie powiązani są ze sobą w sposób ścisły i intrygujący, a czynnikiem, który stworzył tę współzależność było pewne wydarzenie z przeszłości. Teraz, po dwudziestu latach od feralnego dnia, zaczynają pojawiać się pewne niepokojące zdarzenia, w które zostanie wkręcona profilerka Sasza Załuska. Kobieta, po dość długiej nieobecności, wraca do Polski i od razu otrzymuje zlecenie. Sprawa okazuje się mocno zagmatwana. Pojawiają się liczne znaki zapytania, a trop wskazuje na działania mafii, która w latach dziewięćdziesiątych trzęsła Trójmiastem. Niełatwo będzie Saszy wgryźć się w temat i uzyskać jakiekolwiek informacje, bo Ci, którzy mogą coś wiedzieć o zbrodni sprzed lat milczą jak zaklęci, ewentualnie tracą pamięć.

 Bonda na wysokościach ;-)

Katarzyna Bonda, autorka m.in. takich powieści jak „Polskie morderczynie” czy „Zbrodnia niedoskonała”, wykonała kawał dobrej roboty. Jej profesjonalne podejście do tematu sprawiło, że stworzyła genialną intrygę, która ukazuje konsekwencje błędów młodości. Tajemnicą nie jest, że każda podjęta decyzja, prowadzi do pewnych zmian w życiu, nie zawsze tych właściwych. Skutki takich niewłaściwych wyborów ponoszą bohaterowie „Pochłaniacza”. To właśnie im Bonda poświęca najwięcej uwagi. W tej historii nikt nie został przeoczony, każdy z bohaterów może się poszczycić wyjątkowym życiorysem, przedstawionym z wielką wnikliwością. Może się to podobać lub nie, mnie się podobało, ponieważ cenię sobie nietuzinkowych bohaterów i drobiazgowe analizy psychologiczne. Chyle też czoła przed autorką za ukazanie pracy policji, szczególnie tej dotyczącej oględzin miejsca zdarzenia, a także działań operacyjnych. Poza tym oddanie nastrojów śledczych jest niesłychane, ich żargon, rytm pracy i koneksje są ukazane w sposób bardzo interesujący i niezwykle realny. Cóż więcej mogę dodać, może jeszcze to, że powieść jest bardzo zgrabnie napisana, a samo śledztwo jest majstersztykiem, bo chociaż czytając zakończenie można powiedzieć „no przecież to takie oczywiste”, to jednak tak zakręcić czytelnikiem, żeby nie wpadł na rozwiązanie dużo wcześniej niż te kilka stron przed finałem (podziwiam tych, którzy piszą, że powieść jest przewidywalna, bo dla mnie nic nie było oczywiste), mało komu się udaje. 

Pochłaniacz” bardzo, ale to bardzo mi się podobał, dlatego zachęcam Was do poznania tej książki, ale ostrzegam, jeśli szukacie w kryminale popisowych akcji, dynamicznego toku wydarzeń i pobieżnych opisów bohaterów, to raczej nie podejmujcie się tej historii. Dlatego że powieść nie jest powierzchniową lekturą. Mnóstwo w niej wątków, głębokich przemyśleń, dogłębnych opisów bohaterów i pracy policji. Moim zdaniem powieść Bondy, to książka dla smakoszy słowa, którzy zachwycają się zdaniami, długimi relacjami, i skomplikowanymi emocjonalnymi powiązaniami. 

"Pochłaniacz" (Powietrze) jest pierwszym tomem czterech żywiołów Saszy Załuskiej. 
W przygotowaniu:
"Okularnik" (Ziemia)
"Lampiony" (Ogień)
Czerwony pająk" (Woda) 

Strona autorki  http://katarzynabonda.pl/
 

Książkę otrzymałam od księgarni Libroteka - „Pochłaniacz” 

Czytaj dalej »

Dom na plaży. Sarah Jio

Sarah Jio

DOM NA PLAŻY

Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2014
Stron: 230
Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra






"Kiedy on jest obok mnie i szepcze: „Kocham cię”
zaczynam żyć na nowo.
Gdy w ramiona bierze mnie, to wszystko zmienia się,
świat widzę na różowo.

Nie ma żadnych innych spraw,
już tylko on i ja, na zawsze ze sobą.
On przy mnie, ja przy nim, dla siebie my,
na wszystkie dni, wieczny czas, nieodmiennie..."
 Fragment tekstu piosenki La Vie En Rose”

Lato jest najlepszą porą na czytanie historii o wielkiej miłości, których tłem są  wyspy otoczone błękitnym atolem, z pięknymi piaszczystymi plażami porośniętymi bujną zielenią. Książką, która przenosi nas w tak czarujące miejsce jest „Dom na plaży” Sarah Jio, autorki „Marcowych fiołków”. Nie jestem romantyczką, nie wzdycham na widok zachodów słońca, ani nie patrzę rozmarzonym wzrokiem w Księżyc w pełni, dlatego za każdym razem, kiedy mam do czynienia z romantyczną historią, dziwię się, że ulegam jej klimatowi, ale jak tu nie ulec, skoro Sarah Jio z melancholią opowiada o pięknej miłości, zrodzonej na czarującej wyspie Bora-Bora, w latach 40. ubiegłego wieku.

Na ten koralowy atol, wraz z przyjaciółką Kitty i kilkudziesięcioma dziewczynami, przylatuje Anne. Kobiety dołączyły do armii pielęgniarek, żeby pomóc na froncie. Wojna na Południowym Pacyfiku pochłania coraz więcej ofiar, ale Anne i Kitty chcą być potrzebne, nie mogą z obojętnością wysłuchiwać informacji o rannych i zabitych, chcą służyć. Dla Anne wyjazd ten był bardzo poważnym krokiem, który zniweczył jej plany małżeńskie. Dziewczyna miała poślubić pochodzącego z zamożnej rodziny Gerarda, mężczyznę, którego znała od dziecka. Jednak pragnienie poznania tego, co nieznane i potrzeba wypełnienia obowiązku wobec kraju sprawiły, że w jednej chwili podjęła decyzję o wyjeździe. Tam, w miejscu gdzie gwiazdy dotykają ziemi, a powietrze pachnie chłodną bryzą i hibiskusem, Anne nawiązuje przyjaźń z jednym z żołnierzy. Wśród egzotycznych pejzaży zaczyna budzić się namiętność, tylko czy w obliczu wojny i tajemniczych wydarzeń ma szanse przetrwać.

Upał + mojito = żar tropików ;-)
Sarah Jio stawia bohaterów przed licznymi życiowymi dylematami. Konfrontuje ich z przeszłością, w której doświadczyli nie tylko wielkich uniesień, ale również wielkich dramatów. Przeszłość, czyli zjawiskowe lata 40. ukazują niezwykłe relacje, w tym przyjaźń, która zostanie wystawiona na wielką próbę i miłość, niespokojną, grzeszną, ale też żarliwą i piękną. Na niespokojnym tle wojny na Pacyfiku bohaterowie będę musieli zmierzyć się z licznymi emocjami, co gorsze również ze zdarzeniami, które wpłynęły znacząco na ich losy, a tych nie brakuje. We wspomnieniach odnajdą wiele smaków i zapachów, nie zawsze ujmujących, mimo to Bora-Bora jest dla nich wyjątkowym miejscem, do którego często będą w myślach wracać.

W „Domu na plaży” wiele się dzieje, są rozstania, tragedie rodzinne, śmierć, i wiele sekretów, przez co nie sposób oderwać się od książki, ponieważ zniewalają nie tylko losy postaci, ale również egzotyczna wyspa, która dzięki sugestywnym opisom jawi się jako raj na ziemi. Trzeba być wyjątkowo twardym, żeby nie poddać się tej historii, fakt, momentami przewidywalnej, jednak jej urokliwa atmosfera i sposób w jaki została opowiedziana, z wielkim wdziękiem i subtelnością, sprawia, że powieść jest absorbującą lekturą, niosąca w sobie delikatną zmysłowość i aromat orientalnych kwiatów.

 
La Vie En Rose” - piosenka, która dla Anne była niezwykle ważna. Co prawda rok powstania utworu nijak się ma do roku wydarzeń w powieści, ale czy to jest aż tak istotne...


Czytaj dalej »

Syn. Jo Nesbø

Jo Nesbø

SYN

Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2014
Stron: 428
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Ocena: 7/10 – bardzo dobra



 Jo Nesbø kojarzony jest gównie z serią kryminalną, w której prym wiedzie kontrowersyjny komisarz Harry Hole. Bardzo sobie cenię ten cykl, co prawda jeszcze go nie pokonałam, ale mam nadzieję, że w tym roku uda mi się przeczytać wszystkie tomy. Tymczasem zabrałam się za najnowszą książkę Nesbø pod tytułem „Syn”. Cóż mogę na jej temat powiedzieć, jest to bardzo dobra powieść sensacyjna, w której bohaterem jest syn policjanta - Sonny Lofthus.

Sonny odsiaduje wyrok za zabójstwo w jednym z najlepiej strzeżonych więzień w Oslo. W kłopoty z prawem popadł po samobójczej śmierci ojca. Więzienie nie wpłynęło dobrze na psychikę młodzieńca, teraz już trzydziestoletniego mężczyzny, chodzą słuchy, że przyznaje się do zbrodni, których nie popełnił, w zamian za co dostaje heroinę, którą regularnie się szprycuje. Mimo uzależnienia od narkotyku Sonny jest postacią charyzmatyczną, słynie z opanowania i łagodnego spojrzenia, a nawet z nadnaturalnych zdolności, dlatego jest znany z cierpliwego wysłuchiwania zwierzeń współwięźniów, którzy w ten sposób próbują uzyskać rozgrzeszenie. Pewnego dnia śmiertelnie chory więzień Johannes Halden zdradza okoliczności śmierci jego ojca. Sonny jest w szoku, budzi się w nim chęć zemsty i potrzeba odkrycia prawdy. Od teraz zrobi wszystko, żeby wyrównać rachunki ze złoczyńcami.

 
Konwencja „Syna” jest charakterystyczna dla powieści sensacyjnej, czyli dostajemy historię dynamiczną, pełną dramatycznych zwrotów akcji, nie nabitą opisami miejsc, ani szczegółową analizą bohaterów. Powieść ma spełniać rolę rozrywkową i to jej się udaje. Główny bohater, który tak naprawdę jest antybohaterem, staje się gwiazdą powieści i mimo że nie działa zgodnie z prawem, to właśnie jemu życzymy szczęścia, bo Sonny, w głębi duszy, to ciągle nieszczęśliwy dzieciak, któremu zniszczono nie tylko rodzinę, ale też życie, poza tym mierzy się ze skorumpowanymi władzami i walczy o prawdę, a jak wiadomo, to jak walka Dawida z Goliatem. Tropem Sonnego podąża nadkomisarz Simon Kefas i nowicjuszka w Wydziale Zabójstw Kari Adel. Para to bardzo specyficzna, różniąca się pod każdym względem, jednak bardzo skuteczna i ciekawie przedstawiona. Ich działania są bardzo widowiskowe, rozmowy błyskotliwe, a analizy śladów na miejscach zbrodni - mistrzowskie. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się z wielkim zainteresowaniem i w ciągłym napięciu, to świadczy o tym, że Nesbø zna się na swojej robocie, bo powieść jest taka, jaka powinna być powieść sensacyjna, dlatego nie brakuje w niej naszpikowanych akcją wydarzeń, ani mordów, notabene bardzo pomysłowych, ulegamy też wzruszeniom, dylematom serca i wzdychamy nad efektownym zakończeniem, chociaż nie powiem, na pewne elementy tej historii trzeba przymknąć oko, ale jak wiadomo powieść rozrywkowa rządzi się swoimi prawami. 

Bardzo dobrze czytało mi się „Syna”, już dawno miałam do czynienia z tak wyśmienitą powieścią w tym gatunku, dlatego cieszy mnie, że sprzedano prawa do jej ekranizacji wytwórni Warner Bros, która słynie nie tylko z oryginalnych czołówek, ale też dobrych produkcji. Zastanawia mnie tylko kogo obsadzą w roli Sonnego Lofthusa, na moje oko pasowałby Jason Statham, ale pewnie nad tym będziemy debatować za jakiś czas. Zanim to nastąpi proponuję przeczytać książkę, bo nie ma nic lepszego od historii, która podczas czytania przybiera formę obrazu, w którym występują fascynujące postacie, jest superbohater oraz okrutne zbrodnie i zawiła intryga. Bardzo polecam!

Czytaj dalej »