Konkurs "Wołanie grobu"

Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę się odnaleźć w tej nijakiej kolorystce panoszącej się za oknem. Turlam się z kanapy na fotel, z fotela na podłogę, męczę psy,  dręczę muchy i czytam, a przynajmniej staram się. Barowa pogoda bardziej sprzyja spaniu niż czytaniu. 
Ratuję się jak mogę, gram w Państwa i Miasta, w Kółko i Krzyżyk, przy okazji tych pasjonujących zabaw wpadłam na pomysł konkursu, który pobudzi uśpione szare komórki.

Proponuję książkę 'Grobowy zmysł" S. Becketta, recenzja

Zasady konkursu :

1. Wymyśl imię i nazwisko lekarza/detektywa zajmującego się sprawami               kryminalnymi.

2. Proszę - nie wymagam- o umieszczenie na swojej stronie podlinkowanego obrazka z informacją o konkursie.  
 Kod do wstawienia:
<a href="http://szelestksiazek.blogspot.com/b/post-preview?token=IakJgjEBAAA.OOwZsqBQeTOQtOWaSN9jCw.uGbU9Tg6BwoOAorTDPwV_w&postId=2146273292478456076&type=POST"alt="Konkurs "Wołanie grobu"><img src="http://img197.imageshack.us/img197/5967/konkurswoaniegrobu.jpg"border="0"/></a>

 3. Osoby nie posiadające bloga, proszę o pozostawienie maila.

4. Konkurs trwa od 31 lipca do 7 sierpnia włącznie.

Najciekawszą odpowiedz wybierze mój ulubiony mężczyzna w towarzystwie swojej ulubionej kobiety czyli mnie :-).
Życzę miłej zabawy.

Czytaj dalej »

Błękitnokrwiści

Melissa De La Cruz

BŁĘKITNOKRWIŚCI
Tom I

Wydawnictwo: Jaguar
Data: 2010
Stron: 319 


Obecnie książki o wampirach irytują lub zachwycają. Należę do tych osobników którzy lubią przekonać się na własnej skórze jak smakują kolejne wydania historii, mających zazwyczaj taki sam początek i koniec. „Błękitnokrwiści” to książka która niespecjalnie mnie kusiła, a znajdujące się na okładce zdanie „Jeszcze nigdy w historii wampiry nie były tak modne” sprawiało, że bardziej chciało mi się śmiać niż bać – wampiry modne?, jakoś nie wyobrażałam sobie słynnego Drakuli w garniturze od Armaniego.
Mellisa De La Cruz jest amerykańską autorką powieści dla dorosłych i młodzieży. Stworzyła cykle powieściowe Au Pair i wspomnianych Błękitnokrwistych. Współpracuje ze znanymi czasopismami min. Glamour i Cosmopolitan, obecnie mieszka w tętniącym życiem i kolorami Hollywood. Być może na powstania pierwszego tomu powieści miało wpływ Miasto Aniołów, modne magazyny, a może topowa modna na wymuskane wampiry.

W pierwszym tomie historii o błękitnokrwistych, poznajemy piętnastoletnią Schuyler, uczennicę elitarnej szkoły Duchesne. Uczniowie liceum to bogate dzieciaki, których rodzice zajmują eksponowane stanowiska. Młodzież bawi się w snobistyczych klubach, ubiera się u znanych projektantów, a wakacje spędza na nartach w Aspen lub w słonecznym Palm Beach. Jednak Schuyler jest inna, nie interesują ją modne gadżety i imprezy w towarzystwie martini i dymku tytoniowego, czas spędza ze swoimi przyjaciółmi Oliverem oraz Dylanem, z daleka trzyma się od zepsutych bogatych dzieciaków. Kiedy zostaje zamordowana nastoletnia Aggie, wszystko ulega zmianie. Schuyler dowiaduje się jest błękitnokrwistą, zmarła dziewczyna była wampirzycą, a na młode wampiry poluje mityczna istota.

Nie ma idealnych książek, w każdej znajdziemy coś co nie trafi w nasz gust lub po prostu drażni jak brzęczący komar. „ Błękitnokrwiści” nie są wyjątkiem. Przeszkadzały mi opisy bohaterów, ich ubiór przedstawiany był z niepotrzebną starannością: 

„ ostatecznie zdecydowała się na seksowny ale niekonwencjonalny cygański styl z kamizelka z opadającymi ramiączkami od Marni, kusą dżinsową minispódniczką Earnest Sewn oraz błyszczącym, kaszmirowym szalem Ricka Owensa”- litości. 

Od nadmiaru projektantów i szpanerskich kolekcji może rozboleć głowa rozumiem, że miało to na celu przedstawienie vipowskiego środowiska, jednak ta szczegółowość była zbyteczna. Pod tym względem ta książka, to wampirze Beverly Hills 90210.
Na szczęście w powieści znalazło się więcej plusów niż minusów. Brawo dla autorki za umieszczenie w faule autentycznych miejsc, akcja rozgrywa się na prawdziwych ulicach Nowego Yorku, przyjemnie jest czytać o Metropolitan Museum czy też spacerować z bohaterką po Dziesiątej Alei. Cruz pozwoliła sobie na małe odstępstwa od rzeczywistości , jednak nie przeszkadzają one w czytaniu. Opisy budowli i bulwarów są zachwycające i powodują, że chłoniemy atmosferę miasta , które nigdy nie śpi. Duży plus za inną koncepcję wampirów, w tej książce nie spotkamy krwiopijcy starego jak świat, unikającego słońca i czosnku. Błękitnokrwiści żyją cyklami, a z krwią przekazywana jest pamięć danego osobnika, równie interesująca jest historia powstania tych tajemniczych form życia o ile można tak określić kogoś kogo nie można zabić.
Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie w akcje zapisków z pamiętnika zagadkowej postaci ukrywającej się pod inicjałami CC. Notatki pochodzą z XVII wieku i są równie interesujące jak współcześnie opowiadana historia. Nie wiem czy to zasługa pracy dziennikarskiej ale styl pisarki jest prosty, a język powieści łatwy w odbiorze, autorka skupia się na meritum sprawy i nie rozwodzi się nad pobocznymi tematami. Fabuła książki jest zaskakująca i bardzo tajemnicza.
Na pochwałę zasługuje opracowanie graficzne, okładka wprowadza w mistyczny nastrój, a przyozdobione rysunkiem róż strony, stwarzają gotycki lekko mroczny nastrój.
Powieść „Błękitnokrwiści” miło się czytało, książka zaskoczyła mnie swoją formą, przyjemnie było oderwać się od stałego schematu stworzeń nocy. Chętnie przeczytam kolejne tomy.
Myślę, że cykl ten może znaleźć grono fanów poszukujących czegoś innego niż oklepany model złego i okrutnego wampira – jednak ostrzegam, w książce nic nie jest takie jakim się wydaje.

Moja ocena 4,5 /6


Czytaj dalej »

Pożeracz snów

Bettina Belitz 

POŻERACZ SNÓW

Wydawnictwo: Znak emotikon 
Data: 2011
Stron: 507 


Nastoletnia Ellie wraz z rodzicami przeprowadza się na wieś. Okolica jest spokojna i malownicza, jednak dziewczyna czuje się zagubiona, tęskni za dawnym życiem, ukochanymi przyjaciółkami i za zasięgiem w komórce. Z trudem przychodzi jej nawiązywania nowych kontaktów, czuje się wyalienowana w nowym środowisku. Wszystko się zmienia kiedy podczas szalejącej burzy z opresji Ellie ratuje niesamowicie przystojny nieznajomy. Jak się okazuje wybawicielem jest tajemniczy Colin. Od tego zdarzenia nastolatka zaczyna mieć dziwny sny a jej myśli krążą tylko wokół intrygującej postaci chłopaka, który swoim magnetyzmem przyciąga ją, żeby za chwilę brutalnie odepchnąć.

Książka jest autorstwa Bettiny Balitz. Ta niemiecka pisarka postawiła na paranormalną fabułę, oparta na obecnie modnym schemacie młodych, pięknych i nieziemsko zdolnych.
Przyznam szczere, że powieść niesamowicie trudno mi się czytało. Irytowała mnie postać Ellie, niby niegłupia dziwucha, ale nieżyciowa. Ciągle mdlejąca, słabnąca i płacząca nastolatka nie zachęcała mnie do czytania, momentami miałam ochotę dać jej klapsa i krzyknąć „weź się kobieto ogarnij!” dobrze, że od czasu do czasu bywała głodna i świetnie biegała, przynajmniej przestałam podejrzewać u niej anemię.
Colin, również nie odbiega od standardu boskiego osobnika z nieskazitelną urodą, zniewalającą budową i niezwykłą sprawnością. Cóż można napisać, wszystko to już było, mam wrażenie, że to stały szablon pojawiający się w książkach dla młodzieży, aż ze złości chce się tupnąć prawa nogą. 
 
Na szczęście w tej nużącej przygodzie pojawia się światełko w tunelu. Pomysł na meritum fabuły jest oryginalny i wybija się z nudnych powielanych wzorców z wampirami i strzygami w tle. Wreszcie jest coś, co pachnie nowością, mimo że sny nie są czymś nowym w literaturze to wykonaniu Belitz przedstawiają się bardzo atrakcyjnie. Autorka wprowadza w wątek demony i zmory. Postacie zjaw są groźne, krwiożercze, łaknące pięknych marzeń sennych. Pełne napięcia wydarzenia rozgrywają się na tle mrocznego lasu, do tego dochodzę opisy które zaskakują swoją plastycznością i realne, nieprzesłodzone dialogi. 
 
Co do stylu to mogłabym się czepiać, w książce jest kilka niegramatycznych zdań, jednak zapewne wynika to z tłumaczenia a nie z winy autorki, więc dam spokój - zapomnijmy. Drażni również to, że książka jest nierówna, początek powieści jest mało interesujący, opisy monotonne i meczące, ma się wrażenie, że autorka na bieżąca szuka pomysłu na rozbudzenie czytelnika i w końcu tak się dzieje. Nagle następuje kumulacja informacji, atmosfera zagęszcza się , klimat jest pełny niepokoju i oczekiwania. Bardzo żałuję, że w momencie w którym powieść zainteresowała mnie to już się zakończyła.
Pożeracz snów” nie spełnił moich oczekiwań, czuję się rozczarowana lekturą. Być może wynika to z faktu, że wyrosłam z nastoletnich marzeń i po dobrej książce spodziewam się głębokiej, intrygującej fabuły z nietuzinkowymi bohaterami.
Mimo moich obiekcji, książka może się podobać, na pewno zachwyceni będą czytelnicy lubiący paranormalne romanse , których nie zrażają szablonowe postacie i przewidywalna akcja. Dla mocno wymagającej części moli książkowych stroniących od tego gatunku będzie to uciążliwa, mało zajmująca powieść.

Moja ocena 3/6

Czytaj dalej »

Fałszywa pamięć

Dean Koontz

FAŁSZYWA PAMIĘĆ

Wydawnictwo: Świat Książki
Data: 2003
Stron: 571



Każdy się czegoś boi, strach rodzi się w głowie, często bywa irracjonalny, paniczny. Trudno go kontrolować, zazwyczaj w miarę sprawnie sobie z nim radzimy. Niestety bywa i tak, że nieuzasadniona panika przeradza się w niszczącą fobię. Wtedy świat już nie jest taki, jaki być powinien, a człowiek staje się więźniem swojego świata.
Dean Koontz to mistrz thrillera, jest twórcą licznych horrorów i dreszczowców ( Szepty, Tik-Tak, Odwieczny wróg ), jak mało kto potrafi przerazić, nie straszy stworkami z szafy tylko tym, co jest możliwe. Tak też jest w przypadku książki „Fałszywa pamięć”.

Martie i Dusthin Rhides to młode szczęśliwie małżeństwo. Z psem rasy golden retriever -Lokajem- tworzą radosna gromadkę. Pewnego dnia kiedy Martie jest na spacerze, ogarnia ją paniczny lek, boi się każdego ruchu, nawet swojego cienia. Jej analityczny umysł każe się jej  uspokoić. Niestety podczas wizyty u swojej przyjaciółki Susan, cierpiącej na agorafobię, Martie odkrywa, że jej uwagę przyciągają zwykłe przedmioty, które nagle w jej oczach stają się narzędziami zbrodni, jej lęk osiąga zenit. W tym samym czasie Dusty, odwozi do szpitala swojego brata Skeeta. Chłopak próbował skoczyć z dachu. W szpitalu, przez przypadek zauważa, że niedoszły samobójca reaguje na pewną sugestię psychiczną, pod wpływem której zapada w letarg. Czy wszystkie zdarzenia są ze sobą powiązane?, kto stoi za sprawą dziwnych przypadków i co powoduje panikę?.

Zawsze zaskakują mnie książki Koontza , niby wiem czego mogę się spodziewać a i tak czeka mnie niespodzianka.
Można powiedzieć, że w każdym dreszczowcu są stałe elementy: zaskakujące zwroty akcji, domysły, budowanie napięcia i wreszcie apogeum zagadki, ale nie każdy thriller ma w sobie to coś, co nie pozwala spokojnie w nocy spać. Powieści Konntza można zaliczyć do lektur które mrożą krew w żyłach, mają swój specyficzny klimat, autor wciąga nas w grę i prowadzi za rękę, między meandrami akcji aż do niezwykłego finiszu.
Fałszywa pamięć” to powieść genialna, praktycznie nie można jej nic zarzucić. Autor w mistrzowski sposób buduje postacie, każdą pojawiającą się w historii osobę znamy od podszewki, jakbyśmy co tydzień jadali z nią śniadania.
Ciekawe jest to, że dość wcześnie wiemy kto stoi za dziwnymi przypadkami i dlaczego robi to co robi, chociaż prawdziwe przesłanki odnajdziemy dopiero na ostatnich stronach książki, dzięki takiej metodzie prowadzenia akcji, przez większą część powieści, emocjonujemy się, kibicując Państwu Rhides w zmaganiu ze złem. Dodatkowym atutem książki jest wyśmienity humor, autor z wybitną gracją posługuje się żonglerką słowną, przez co rezolutne dialogi stają się odpoczynkiem od stresujących wydarzeń.
Niestety muszę wspomnieć o jednej niedogodności podczas czytania. W książce przedobrzone zostały opisy, które są nadmiernie rozbudowane, w fabule panoszą się zdania, które nie wnoszą nic do akcji, a jedynie powodują ból głowy.
Pomimo opisowego dyskomfortu, książkę mogę uznać za dobrą lekturę. „Fałszywa pamięć” przeraża realnym zagrożeniem, to czego się obawiamy nie jest iluzją, ale potęgą umysłu. Mózg to gigantyczna maszyna przetwarzająca dane z niespotykana prędkością, stymulacja właściwych obszarów powoduje wizje, uczucie mistycznej obecności, brak poczucia czasu. Jeśli ten wrażliwy i niepoznany do końca organ trafi w niepowołane ręce, może narobić niezłego bajzlu.
Książkę polecam fanom gatunku i miłośnikom niekontrolowanego lęku.

Moja ocena 5/6


Przypominam, że książka pochodzi z akcji Podaj Dalej. Wszystkich zainteresowanych powieścią jak również formą zabawy, proszę o "głośnie napisanie" Zgłaszam się po książkę :-). W poniedziałek „Fałszywą pamięć” wraz z miłym bonusem puszczę w dalszą drogę.
Zgłosiły się: miqaisonfire, reni, niedopisanie i biedronka


W wyniku losowania chybił trafił, maszyna losująca wylosowała biedronkę :-). Miłego czytania.

Czytaj dalej »

Zemsta Saro

Lukas Starr

ZEMSTA SARO

Wydawnictwo: Varsovia
Data: 2011
Stron: 315


Świat wielkich pieniędzy, ludzie z układami i nadmiernym przyrostem ambicji oraz szarady na arenie politycznej to wdzięczne tematy do napisania powieści sensacyjnej. Umiejętne połączenie wszystkich elementów, plus właściwie przyprawienie serwowanego teksu to gwarancja wyśmienitej lektury. Jestem pewna, że Lucas Starr odkrył właściwe proporcje, bo jego książkę czyta się rewelacyjnie. Jak wspomniałam, sama fabuła nie powala oryginalnością a jednak wciąga i przyprawia o drżenie.

Młody Jonathan Myers w pierwszym roku colleg'u zostaje zafascynowany postacią Che Guevara, do tego stopnia, że jego droga życiowa sprowadza się do planu zostania największym i najsilniejszym politykiem nie tylko Ameryki, ale i całego świata. W wyniku nieuczciwego liczenia głosów zostaje senatorem. Nieoczekiwanie zyskuje zamożnego sponsora Bo Wellmose'a, ten współpracując z tajemniczym i okrutnym zabójcą Saro, spełnia wszystkie zachcianki chorobliwie ambitnego senatora. Zabiją i przekupują każdego kto próbuje utrudnić Jonathanowi drogę do wielkiej polityki. Szkoda, że w swojej chciwości młody polityk nie zauważa, że jest tylko małym pionkiem w rękach ludzi, których celem jest zniszczenie całego sytemu władzy w Ameryce.

Lukas Starr na pierwszej stronie książki uprzedza, że powieść jest historią fikcyjną , wszystkie zdarzenia i postacie są wytworem jego wyobraźni. Jednak czytając mamy wrażenie, że uczestniczymy w autentycznych potyczkach politycznych, a wydarzenia są jak najbardziej prawdopodobne. „Zemsta Saro” to wysmakowany thriller polityczny w którym autor w sposób ciekawy pokazuje świat, gdzie nieuczciwe związki między ludźmi zbudowane na kłamstwie i ogromnych milionowych łapówkach są w stanie zmienić bieg wydarzeń historycznych.
Starr zaczął swoja powieść interesującym prologiem, w którym mamy okazję poznać bohaterów książki – Bo, Johna, Kellyego - kiedy są nastolatkami. Dzięki temu identyfikujemy się z postaciami i mimo że daleko im do ideału to wierzymy, iż wszystkie złe zmiany jakie w nich zachodzą są tylko chwilowe – o naiwności.
Styl pisania autora jest niezwykły, wszystkie opisy w tym orędzia prezydenckie są po mistrzowsku dopracowane: konkretne, spójne, jasne. Język powieści jest bardzo plastyczny i obrazowy. Akcje komandosów w swej realnej konstrukcji porywają czytelnika w świat konfliktu międzynarodowego, gdzie bliższe ciału niż koszula są krew, pot i karabin.
Podczas czytania oprócz realizmu towarzyszy nam duża dawka emocji, nie da się na chłodno przyjmować do wiadomości tego co jest tak bardzo możliwe. Polityka to temat który zawsze wzbudza emocje, wystarczy jeden drobny element, żeby zasiać podejrzenia i wzbudzić niepewność. Starr prognozuje zdarzenia, zmusza do wyobrażenia sobie skrajnych sytuacji takich jak zagłada nuklearna, trzecia wojna światowa czy upadek USA.
Zapewne znajdą się osoby na których „Zemsta Saro” nie zrobi wrażenie i wcale mnie to nie zdziwi, bo po raz kolejny mamy wielką super dzielną Amerykę, najlepszych żołnierzy w ich niesamowitych bojowych sprzętach i prezydenta którego przemowy działają jak najlepsze wyciskacze łez.
Mnie jednak ta powieść zafascynowała dlatego, że jest prawdziwa, intrygująca, z zaskakującymi zwrotami akcji i rewelacyjnymi, twardymi dialogami. Żałuję, że tak trudno znaleźć jakiekolwiek informacje o autorze, jest wręcz anonimowy, a szkoda bo chętnie przeczytałabym inne prace Lukasa Starra.
Zemsta Saro” to powieść godna uwagi, na pewno fani tego gatunku będą usatysfakcjonowani a czytelnicy, którzy poszukują mocnych wrażeń i tekstów które dostarczą im koszmarów, również nie będą rozczarowani. 


Moja ocena 6/6 
  
Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuję.





  Link do książki w serwisie nakanapie.pl  Zemsta Saro

Link do autora w serwisie nakanapie.pl Lucas Starr
Czytaj dalej »

One Lovely Blog Award

Bardzo dziękuję za nominację, jest mi miło jeśli ktoś docenia to co robię, ale...proszę wybaczyć mi to co  teraz napiszę. 

Lubię blogowe zabawy, jeśli mają ciekawą formę i wnoszą coś istotnego w blogowy świat to dlaczego nie.. jednak ten łańcuszek zaczyna być absurdalny i lekko wnerwiający.
Dla mnie nominacja to wyróżnienie bloga którego cenię, który zasługuje na uwagę ze względu na styl, sposób przedstawienia swojej pasji, jak również siebie samego, nie wybór przypadkowy na zasadzie chybił trafił.
Nagle okazuje się, że dostaję nominację od osób, które nigdy nie dały znaku, że mój blog jest dla nich w jakiś sposób interesujący, np. przez: obserwację, komentarz, czy wpis do księgi gości.
Nie jestem wrogiem lud, kocham ludzi i dlatego na mojej stronie jest mail i numer komunikatora, nie zamykam się na świat i na osoby chętne mnie poznać. Parę tajemnic zdradziłam we wpisie  Kilka słów o sobie zainteresowanych zapraszam :-)

Za szczere nominacje jeszcze raz bardzo dziękuję, tym którzy wklepali mój blog na zasadzie "z braku laku i kit dobry" też dziękuję, ale w innym znaczeniu. 

Mam nadzieję, że osoby które wiedzą, że doceniam  ich gest i blogi nie prychają na mnie, oczywiście są to autorzy wszystkich obserwowanych przeze mnie blogów a także Ci do których wpadam z niezapowiedzianą wizytą , a' propos, przypadkiem zdradziłam jedną ze swoich tajemnic, jestem szczera do bólu :-).
Czytaj dalej »

SKLEPIK z Niespodzianką Bogusia

Katarzyna Michalak

SKLEPIK Z NIESPODZIANKĄ
BOGUSIA

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data: 2011
Stron: 314


My Kobiety jesteśmy cudowne w swoim skomplikowaniu. Kochamy tak po prostu, pragniemy zwyczajnie, planujemy dziesięć lat do przodu, płaczemy na bajkach i jak żadne inne istoty na świecie marzymy o własnym skrawku na ziemi, dla siebie i swoich bliskich.
Wydaje się, że to prosta sprawa, ale nie zawsze tak jest, czasami żeby trafić do celu musimy zabłądzić, zapomnieć kluczy lub zwyczajnie - zrządzeniem losu - zmienić plany. Przypadek odmienił całe życie bohaterki książki „Sklepik z niespodzianką Bogusia”.

Bogusia jest młodą kobietą, z optymistycznym podejściem do świata, szalonymi pomysłami i odwagą, która  pomaga jej iść do przodu nie zważając na przeciwności losu. W wyniku działania siły wyższej trafia do małej nadmorskiej miejscowości, zauroczona nazwą - Pogodna – miasteczka, zielonymi terenami i nastrojowym klimatem postanawia otworzyć w tej oazie spokoju sklepik z upominkami a dodatkowym atutem będzie serwowana przez Bogusię pitna czekolada i wyśmienite domowe wypieki. Życie kobiety nabiera tempa, pojawiają się też ciekawe osobistości. Adela, miejscowa czarownica i radna, Lidka serdeczna pani weterynarz i Stasia dobra duszyczka miasteczka. Okazuje się, że kobiety nadają na tej samej fali, tworzą babski sabat i przy pysznościach serwowanych przez Bogusię, dzielą się troskami, planują i w razie potrzeby wzajemnie ratują.

Katarzyna Michalak, wykreowała uroczą opowieść o przyjaźni, babskiej solidarności, błędach, stratach, zauroczeniach, jednym słowem... o życiu. Autorka jest znana z pisania emocjonalnych powieści, stworzyła bestsellery , ujęte w cykl owocowy a w nim przepyszne książki Rok w poziomce, Lato w Jagódce oraz cykl słoneczny z ciepłą Poczekajką, Zachciankiem i Zamyśloną. Pani Katarzyna odnalazła swoje miejsce na ziemi, mieszka nieopodal lasu w małym domku zwanym Poziomką i namiętnie pisze powieści, które porywają kobiece serca. Sklepik z niespodzianką to początek serii i żeby zbytnio się nie rozpisywać, bardzo zachęcający początek.
Od pierwszej stron wpadłam po same uszu. Bogusia ujęła mnie swoim ciepłem, radością życia, dobrym sercem i mimo, że czasami drażniła mnie jej naiwność i zachowanie charakterystyczne bardziej dla nastolatki niż dla dorosłej kobiety, to chętnie dałabym się zaprosić na gorzko - słodką czekoladę z chili i na ciasto drożdżowe „podaj do mnie”. Dlaczego o tym piszę? , a dla tego, że w książce znajdziemy przepisy pachnące gorącą czekoladą i ciastami prosto z piekarnika. Z takim pomysłem spotkałam się po raz pierwszy, uważam że jest to strzał w dziesiątkę bo mało tego, że autorka ciekawie je zinterpretowała to jeszcze w swojej prostocie zachęcają do wypróbowania receptury. 

Klimat książki jest wręcz idylliczny, nie oznacza to, że w Pogodnej nie ma cieni, jednak nastrój panujący w powieści, napawa spokojem, wiarą w dobrych ludzi i w możliwość przenoszenia gór. Tłem opowiadanej historii są wiecznie zielone lasy i łąki, malownicze kamieniczki i romantyczne polany, ta książka powinna być przepisywana na receptę jako lek po ciężkim dniu. Styl autorki jest lekki, gawędziarski, momentami miałam wrażenie, że czytam bajkę, jednak wplecione w fabułę elementy współczesnego świat takie jak Allegro i Facebook oraz realistyczne problemy ściągają na ziemię i przypominają, że życie to nie bajka.

Podejrzewam, że niektórych czytelników może męczyć powtarzający się schemat, sielskiej oazy ze śpiewającymi ptakami i wygrzewającymi się w słońcu kotami. Nie mogę stwierdzić, że fabuła jest wybitnie oryginalna bo po raz kolejny pojawiają się psiapsiółki, beztroski klimat i stworzenie z głową pełną marzeń. Jednak książka mnie zaczarowała, wraz z bajkową okładką osłodziła mi kilka godzin w monotonni codziennego dnia. 

Spot do reklamy TV 





Moja ocena 5/6

Za możliwość przeczytania powieści serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia a także portalowi  Sztukater za jej udostępnienie.
Czytaj dalej »

Akcja Podaj Dalej

Jak to miło, że życie to ciągła niespodzianka. Kiedy u Dalii zgłaszałam się po wędrującą książkę w akcji podaj dalej, to nawet nie przyszło mi do głowy, że mogłabym dostać coś więcej, a tu wczoraj...surprise! :-)

Dotarła książka a razem z nią masą słodkości, przepyszny deserek, pachnące herbatki, moja ulubiona Ice Coffi, śliczna kartka i przepiękna zakładka. Słów brak na wyrażenie mojej radości :-))
Dalia jesteś szalona, naprawdę rozczuliła mnie ta niespodzianka, ogrom radości naraz. Bardzo dziękuję.

Oczywiście książkę "Fałszywa pamięć" D. Koontza, przekażę kolejnemu molowi książkowemu, chętnych do przygarnięcia powieści i puszczenia jej w obieg, proszę o zgłaszanie się pod tym postem. W przypadku, większej liczby dobrych dusz, odbędzie się losowanie. Najprawdopodobniej za tydzień książka będzie wolna i gotowa do wyruszenia w świat. Zapraszam.

Czytaj dalej »

Adam

Ted Dekker

ADAM

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data: 2009
stron: 277


Nie wiem czy mogę napisać, że jestem wielbicielką Teda Dekkera, bo przeczytałam tylko jego dwie książki  Obsesję i Dom, jednak od tego czasu intensywnie rozglądam się za powieściami tego autora. Dekker sprytnie łączy szybka fabułę z konfrontacją dobra ze złem. Jego styl jest przejrzysty, konkretny okraszony subtelnym, chociaż nie raz i ciężkim humorem.
Dość długo trwały moje poszukiwania „Adama”, liczyłam na wyśmienity thriller psychologiczny, w końcu opinia Booklist informująca, że jest to „Poruszająca, skłaniająca do refleksji opowieść, która łamie schematy, poszerza horyzonty i pobudza wyobraźnię” do czegoś zobowiązuje.
Zacznijmy jednak od początku. Zatrudniony w FBI specjalista od portretów psychologicznych, Daniel Clark, za punkt honoru uznaje złapanie seryjnego zabójcy szesnastu kobiet, znanego jako Ewa. Daniel, obsesyjnie podąża tropem mordercy, do tego stopnia że dogłębnie wynika w umysł psychopaty analizując religijne podłoże zabójstw. Niestety w wyniku w jednej z z akcji Clark zostaje postrzelony. Cudem po dwudziestu minutach śmierci klinicznej zostaje przywrócony do życia. Płaci za to wysoka cenę, nie może dojść do siebie, dręczą go bóle głowy, ataki paniki, jednak najdotkliwsze jest to, że nie może sobie przypomnieć twarzy Ewy. Nasz bohater nie zatrzyma się przed znalezieniem metody na „wyciągnięcie” ze swojego umysłu wizerunku zabójcy. Będzie kroczył po cienkiej linii, pakując się w coraz to większe tarapaty.

Zacznę ostro i tak też skończę, książka jest rozczarowująca. Mam wrażenie, że autor działam na zasadzie znanego powiedzenia „Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek”. W powieści powstał miszmasz wszystkiego co tylko możliwe. Mamy twardo stąpające po ziemi FBI, sprytnych śledczych, którzy wcale nie są tak przebiegli i inteligentni jak im się wydaje, wybitnego psychologa, który powinien sam się leczyć a zachowuje się student pierwszego roku medycyny, gubi się w swoich diagnozach i ciągle przypomina, że mimo silnych bólów głowy nikt nie odebrał mu dyplomu. Jest też zabójca Ewa, który jest sprytny jak McGyver, szybki jak Supermen a do tego szalony jak Joker z Batmana. Ma wszystkie cechy superbohatera, szkoda tylko, że jest nieobliczalny i diabelnie zły. Oprócz tego trafimy na akcję jak z amerykańskiego filmu, wędrówki w zaświaty, opętania i egzorcyzmy. Nie wiem co się stało Dekkerowi, że byle jak zbudował postacie, o ile można się tak wyrazić. Nie jesteśmy w stanie identyfikować się z żadnym bohaterem bo nic o nich nie wiemy, jesteśmy tylko tu i teraz, nic więcej.
To co zapewne miało być walorem książki okazuję się być jej największą wadą. Już od pierwszych stron wiemy kto jest zabójcą. Powieść toczy się na dwóch planach, bo oprócz zwykłej narracji są jeszcze wycinki z gazety „Crime Today”, gdzie poznajemy życiorys mordercy, genezę powstania okrutnego psychopaty. Rozumiem, że Dekkerowi nie zależało na standardowym schemacie, ale według mnie w całej tej powieści zabrakło zaskoczenia, napięcia, niewidomej która powoduje, że książkę czyta się z deszczem emocji. Połowa książki tchnie realizmem, jednak zakończenie jest już przekombinowane i absurdalne.
Na szczęście nie zmieniony został styl pisania autora, nadal mogę go pochwalić za oszczędność w słowach, konkretne opisy i niezłe dialogi. Szata graficzna jest interesująca, wycinki z gazet to kolumny teksu z inną kolorystyką i ze zdjęciami które nadają historii autentyczności. Okładka również zasługuje na pochwałę, wzbudza niepokój i intryguje.
„Adam” to książka z gatunku thrillera paranormalnego czy też religion fiction, jest mieszanką wielu nurtów, jeśli kogoś mocno interesuje taki twór, to proponuję sięgnąć po tę książkę, na pewno będziecie zaskoczeni tym co serwuje autor, czytelnikom miej zainteresowanym, radzę trzymać się z daleka a przygodę z Tedem Dekkerem zacząć od innej jego powieści np. „Obsesji”

Moja ocena 2/6
Czytaj dalej »

Zawsze przy mnie stój

Carolyn Jess-Cooke

ZAWSZE PRZY MNIE STÓJ

Wydawnictwo: Otwarte
Data: 2011






„ Anioł oznacza funkcję, nie naturę. Pytasz jak się nazywa ta natura? - Duch, Pytasz o funkcję? - Anioł. Przez to czym jest, jest duchem, a przez to co wypełnia, jest aniołem.”
Św. Augustyn, Enarratio in Psalmos

Kochamy Anioły, bez względu na wiarę, pragniemy by kroczył za nami posłaniec Boży, który chroni przed upadkiem i szepcząc głosem miłości wskaże właściwą drogę. Nie chcę, żeby zabrzmiało to złośliwie, ale Carolyn Jess-Cooke sprytnie wykorzystała ten pomysł, a że jest wielokrotnie nagradzaną poetką to w czarowny, płynny i barwny język ubrała całą opowieść o Margot, która po śmiercie wraca na ziemię żeby zostać własnym Aniołem Stróżem. Życie naszej bohaterki było drogą przez mękę, popełniła wiele błędów raniąc najbliższe osoby. Często jej złe decyzje wynikały z bolesnych przeżyć, rozczarowań i braku nadziei. Kiedy Margot umiera dostaje szansę bycia własnym Aniołem Stróżem. Jako Ruth wraca na ziemię, od tej pory chroni samą siebie przed pomyłkami, bólem i rozczarowaniami wierząc, że jako istota duchowa w służbie Bożej, wpłynie na poprawę swojego życia, a przy okazji i na zmianę losu ukochanych osób.

Od pierwszych stron zostaje na nas rzucony czar. Magiczny język powieści zachwyca, rzadko czyta się książki, które mają taką moc słów. Każde zdanie ma znaczenie, każda myśl która pojawia się podczas czytania jest istotna, ale czy historię o Aniołach można odbierać inaczej?. Anioły zawsze wzbudzają nasz zachwyt, dlatego wybiję się z ram totalnego zachwytu nad książką, bo miałam wrażenie, że próbowano na siłę mną wzruszyć. Powieść ma w sobie masę tragizmu: wymyślne tortury, porzucenia, zgubne nałogi, zdrady, mrożące krew w żyłach zdarzenia itd. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron nagromadzenie dramatów ogromnie mnie  irytowało. Miałam uczucie, jakby ktoś mi brzęczał za uchem i wymuszał uczucia. Wiem, że fabuła musi „kupić” czytelnika, ale jak dla mnie akcja była z lekka naciągana. Owszem, wydarzenia są prawdopodobne, jednak w takiej dawce wypadają mało prawdziwie. Zastanówmy się też czy książka jest tak oryginalna jakby się wydawało – nie. W literaturze nie brakuje aniołów, pośredniczących, gloryfikujących, cherubinów i serafinów. Czytając mamy wrażenie, że Ruth i Nan to Monika i Tess z popularnego serialu amerykańskiego „Dotyk Anioła”. Te same role, niedoświadczony Anioł i Anioł przewodnik, nauczyciel. Gdybym miała się czepiać, to w powieści można znaleźć kilka nieścisłości, tak wiem, to fikcja literacka, więc daję spokój.

Jednak żeby nie było, że tylko ganię to teraz będę chwalić. Mimo że fabuła jest taka jaka jest, to w swojej nieskomplikowanej konstrukcji jest urzekająca. Książka ma niepowtarzalny klimat, treść napawa optymizmem i nadzieją, chcemy wierzyć w pieśń dusz, anielską opiekę, moc przebaczenia i siłę wiary. Na duży plus zasługują postacie aniołów, które nie są blondaskami z bialutkimi puszystymi skrzydełkami tylko istotami z rozterkami i buzującymi uczuciami, no i oczywiście piękny język powieści. Styl autorki powoduje, że czytelnik czyta jak zaklęty, nie sposób oderwać się od książki. Wszystkie minusy o których pisałam wcześniej wydają się być nieistotne, liczy się tylko Margot i jej walka. Środki stylistyczne stosowane przez Carolyn Jess-Cooke, to majstersztyk, ale czemu się dziwić, autorka zaczęła pisać już w dzieciństwie a przez lata pracy jej warsztat literacki nabrał smaku i profesjonalizmu.

Magia książki jest wielka, czytając zastanawiamy się nad swoimi decyzjami, czy były one przypadkowe?, czy jednak jakaś siła maczała w tym palce? i czy wykorzystaliśmy właściwie szanse dawane nam przez los?. Warto mieć tę książkę w swojej biblioteczce, samo spojrzenie na okładkę wystarczy, żeby pogrążyć się nostalgii. To poruszająca opowieść z pięknym przesłaniem.

Moja ocena 5/6
Czytaj dalej »

Opactwo świętego grzechu

Sue Monk Kidd

OPACTWO ŚWIĘTEGO
        GRZECHU

Wydawnictwo: Albatros
Data: 2006


Sue Monk Kidd w wieku trzydziestu lat odkryła w sobie powołanie pisarskie, jest autorą dziesiątki esejów, artykułów i opowiadań, jedno z nich rozwinęła w bestselerową powieść „Sekretne życie pszczół”, książka to była dwukrotnie wybieraną Książką Roku w USA, sama autorka wielokrotnie była laureatką prestiżowych nagród. „Opactwo świętego grzechu” to jej druga powieść, która ukazała się w 2005 roku i podbiła serca czytelników na całym świecie.
Wpadłam na książkę jak żaba w błoto, rudowłosa piękność z okładki kusiła tajemnicą i grzeszną przygodą . Inaczej być nie mogło, skoro Jessie - nasza bohaterka – aż prosiła się o kłopoty, na tej sekretnej, syreniej Egret Island w Południowej Karolinie.
Jessie Sulivan, jest mężatką i matką nastolatki. Wydaje się, że nic jej już do szczęścia nie potrzeba, jednak dręczy ją przeszłość, tragiczna śmierć ojca i konflikt z matką. Pewnego deszczowego ranka, odbiera telefon z informacją, że jej matka Nelle, obcięła sobie tasakiem palec. Nasza bohaterka postanawia wrócić na wyspę swojego dzieciństwa i pomóc ekscentrycznej i najprawdopodobniej szalonej matce. Kiedy Jessie przyjeżdża na wyspę zauważa, że na duszy Nelly ciąży jakaś tajemnica w którą wydaje się być zamieszany ojciec Dominik, zakonnik benedyktynów. Kobieta próbuje rozwikłać zagadkę, przy okazji poznaje przystojnego brata Tomasa, znajomość ta powoduje olbrzymi bałagan w życiu osobistym naszej bohaterki. Nic nie jest proste a sytuacja wydaje się bez wyjścia.

Zapewne nie raz zastanawialiście się czy żyjecie pełną piersią, czy korzystacie z dobrodziejstw losu i czerpiecie ile się da z każdego pięknego dnia. Takie myśli nie są złe, często motywują do działania i powodują, że zauważamy to co najczęściej bywa ulotne, jednak niekiedy potrzebny jest impuls, który spowoduje, że wyrwiemy się z apatii i na nowo zostaniemy przywróceni do życia. Tak też jest z Jessie, kobieta przygnieciona złymi wspomnieniami, nie do końca potrafi zauważyć, że ma kochającego męża i mądrą córkę,  dopiero zbliżenie się do matki i spotkania brata Tomasa powoduje uruchomienie lawiny, którą trudno zatrzymać. Narratorką w powieści jest właśnie Jessie, to ona opowiada historię swojego życia, jesteśmy jej powiernikami, z cichym szeptem zdradza czytelnikowi swoje pragnienia i obawy, łatwo jest nam pokochać i zrozumieć tę dojrzałą kobietę, która błądzi i niejednokrotnie zachowuje się jak małe dziecko.

Sue Monk Kidd napisała bardzo mądrą książkę – być może brzmi to banalnie - w powieści odnajdziemy wiele cennych porad, poznamy jak silna potrafi być przyjaźń i jak wielkie , odurzające bywa pożądanie. Możemy zobaczyć jakie zniszczenia powodują tajemnice, nawet te dobrej wierze i poznamy sens miłości, tej prawdziwej i nieskalanej. Autorka w wyraźny sposób pokazuje jak nasze myślenie, wewnętrzne rozterki wpływają na nasze życie, wszystko to jest opisane barwnym, plastycznym językiem. Książka roztacza czar i mimo, że nie raz czujemy się przygnieceni mocą słów to podczas czytania doświadczamy błogiego spokoju, ogarnia nas pewność tego, że możemy wszystko, jeśli tylko obok siebie mamy kochających ludzi, możliwość wyboru i wiarę w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jestem zauroczona książką, już dawno czytałam powieść tak szczerą i prawdziwą, powodującą wybuchy śmiechu i rzekę łez. Nie chce generalizować i pisać, że książka jest tylko perełką dla kobiet bo mimo, że opowiada o kobiecie i o „babskich” uczuciach to można z niej wiele wynieść mądrości, tych małych, zwiewnych, które osłodzą naszą - niekiedy - szarą rzeczywistość.

Moja ocena 5/6

Czytaj dalej »

Dom czarów

James Hernert

DOM CZARÓW

Wydawnictwo: Książnica
Data: 2010


Lubicie się bać?, ja bardzo. Uwielbiam kiedy z każdą przewracaną stroną czuję coraz większą niepewność, kiedy w ciszy czterech ścian obawiam się odetchnąć, żeby nie zakłócić spokoju i nie rozwiać zagęszczającego się lęku, tak, tak jestem uzależniona od napięcia.
Wybór „Domu czarów” Jamesa Herberta nie był przypadkowy. Autor jest megagwiazdą gatunku horroru, napisał m.in. „Mgłę”, „Szczury”, „Włócznię”, „Innych”. Jego książki regularnie trafiają na listę bestsellerów, bijąc rekordy popularności. Wobec tego wszystkiego nie mogłam przejść obojętnie tym bardziej, że opis książki zwiastował niesamowite przeżycia.

Para artystów, Mike i Midge porzucają miasto na rzecz wymarzonego domku na wsi. Gramarye, tak nazywa się miejsce, które wydaje się być rajem. Dom ma niespotykaną aurę, sielski nastrój sprawia, że czują się tutaj jak w niebie, uczucia nabierają mocy, są bardziej szczęśliwi, bardziej zakochani.
Jednak z czasem ta beztroska zamienia się w obawy. Dziwne głosy, niepokojące, magiczne zdarzenia i tajemnicza sekta, która coraz bardziej ingeruje w ich życie. Wokół pary bohaterów atmosfera zagęszcza się nie wróżąc nic dobrego.

Powieść wydaje się być chłodna, mimo urzekających opisów całość sprawia, że do tej magicznej historii podchodzimy z dystansem.
Narratorem jest Mike, realista i sceptyk, być może stąd ten efekt, logika przemawia przez naszego bohatera, zawsze znajdzie wyjaśnienia, mimo że nie raz jego lęki osiągały zenit, w opowieści jest niedowiarkiem poddającym wszystko ocenie. W książce nie ma zbyt wiele postaci, ale te które pojawiają się są intrygujące i niepokojące. Nie jesteśmy w stanie rozszyfrować intencji bohaterów a tym samym nie wiemy skąd może pojawić się niebezpieczeństwo.
Tłem powieści jest mroczny las ze swoimi tajemnicami, zwierzęta które zachowują się irracjonalnie, roślinność wybijająca się ze schematu tego co jest zgodne z naturą. Klimat trwogi obecny jest non stop tym bardziej, że Herbert w dość przejrzysty, niepokojący sposób opisuje wydarzenia, oczywiście w powieści nie brakuje metafizycznych opisów i narkotycznych wizji, jednak całość jest przystępna i powoduje, że podczas czytania może pojawić się dreszcz niepokoju. Ciekawostką są kilkustronicowe dialogi, muszę przyznać, że jest to dla mnie nowe doświadczenie, jednak stwierdzam, iż nie jest to najlepsza konstrukcja, ciągnące się w nieskończoność rozmowy między bohaterami wybijają z rytmu tym bardziej, że ich wywody nie zawsze były interesujące i nie wnosiły do powieści nic istotnego.

Spodziewałam się czegoś mocniejszego po tej książce, niejednokrotnie miałam wrażenie deja vu, ale chwileczkę, ta powieść została napisana dwadzieścia pięć lat temu a Herbert jest inspiracją dla wielu twórców literatury i filmu grozy, więc nic dziwnego, że to już widziałam. Patrząc z pokorą na tę lekturę, muszę przyznać, że ciekawie prowadzona akcja i budowane nienachalnie napięcie jest czymś innym niż krwawe jatki i jelita spływające ze ścian.
„Dom czarów” nie jest typowym horrorem, to subtelna powieść grozy- wiem, że to absurdalnie brzmi - która nie straszy w bezsenne noce, jest to rozczarowujące bo nie takich wrażeń spodziewamy się po klasyce gatunku.
Ta powieść jest obowiązkową lekturą dla miłośników literatury z domieszką thrillera i horroru. Nie będzie to „potwornie straszne” doznanie, jednak warto poznać bibliografię twórcy horroru Jamesa Herberta.

Moja ocena 3/6
Czytaj dalej »

Konkurs Czytelniczy "Wakacyjna miłość?"

REGULAMIN Konkursu Czytelniczego „Wakacyjna miłość?”
Lipiec- Październik 2011


1. Przedmiot konkursu
Niniejszy regulamin, zwany dalej „Regulaminem”, określa warunki, na jakich odbywa się czytelniczy konkurs „Wakacyjna miłość?” zwany dalej „Konkursem”.
Konkurs jest zorganizowany w celu propagowania literatury i kultury koreańskiej oraz krzewienia wiedzy o Korei.

2. Organizator Konkursu
Organizatorem Konkursu jest Wydawnictwo Kwiaty Orientu, przy współpracy Korea Literature Translation Institute.

3. Zasady uczestnictwa w Konkursie
1. Konkurs adresowany jest do wszystkich powyżej 15 roku.
2. Konkurs polega na napisaniu eseju na temat książki „Zaopiekuj się moją mamą” Shin Kyung-Sook.

4. Zgłaszanie prac konkursowych
1. Uczestnicy konkursu zobowiązani są nadesłać/przynieść prace w terminie do 30 września, pod następujący adres:
Wydawnictwo Kwiaty Orientu
Adres : Ul. Konopnickiej 12/41
26-110 Skarżysko-Kamienna
Adres mailowy: pytanie@kwiatyorientu.com
Z DOPISKIEM „Konkurs - Wakacyjna miłość?”
2. W ramach konkursu Uczestnik może nadesłać tylko jedną pracę.
3. Na odwrocie każdej nadesłanej pracy musi znaleźć się: imię i nazwisko uczestnika oraz jego wiek.
4. Organizator nie przewiduje możliwości rozpatrywania zgłoszeń, które dotrą do niego po 31 września 2011 roku.

5. Zasady oceny i przyznawania nagród
1. Prace, spełniające kryteria niniejszego Regulaminu, zostaną ocenione przez komisję kwalifikacyjną wybraną przez Organizatora.
2. Komisja konkursowa dokona wyboru najlepszych prac. Tylko jedna otrzyma nagrodę główną, 5 prac otrzyma wyróżnienia.
3. Nagrody zostaną wysłane pocztą lub zwycięzca może zgłosić się osobiście po odbiór.

6. Prawa autorskie
Nadesłanie przez Uczestników prac na Konkurs jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na nieodpłatne i nieograniczone wykorzystanie ich przez Organizatora Konkursu do celów promocyjnych. Jednocześnie Organizator oświadcza, że nie zostanie zmieniony charakter nadesłanych prac.
Czytaj dalej »

Tygrysie wzgórza

Sarita Mandanna

TYGRYSIE WZGÓRZA

Wydawnictwo: Otware
Data: 2011


 Każdy z nas ma własne wyobrażenie Indii. Najczęściej jednak, pierwsze skojarzenia związane z tym krajem, to niespotykana ilość kolorów, zapachy egzotycznych kwiatów i dźwięki ,bransolet, naszyjników, łańcuszków, szelest wielobarwnych tkanin oraz język hindi, który niesie się echem podczas modlitw. 
„Tygrysie Wzgórza” , Sarity Mandanny, to magiczna opowieść o miłości, przeznaczeniu i odwadze . W tej barwnej powieści Indie brzmią dźwiękami natury.

Upalnego lata, pod koniec XIX wieku, przychodzi na świat Dewi, magiczna dziewczynka z promiennym uśmiechem i dobrym sercem. Jej przyjacielem zostaje sympatyczny chłopczyk Dewanna. Razem dzielą smutki i radości, dwie papużki nierozłączki. Kiedy nastoletnia Dewi spotyka Macku, pogromcę tygrysa, wszystko się zmienia. Dziewczyna zakochuje się w nim wie, że żadna siła na świecie nie jest tego w stanie zmienić. Niestety kiedy w sercu Dewanny budzi się uczucie do Dewi silne i niepokojące, sprawy przybierają niespodziewanie tragiczny obrót.

Zapewne nie będę oryginalna jeśli napiszę, że ta książka w magiczny sposób czaruje czytelnika.
W sumie nie powinno to dziwić, powieść napisała kobieta, dla której rejony opisywane w książce są szczególnie bliskie. Rodzina Sarity Mandanny pochodziła z obszaru Kodagu, miejsca gdzie toczy się akcja powieści. Sarita jako mała dziewczynka fascynowała się historiami opowiadanymi przez dziadka i to jest widoczne, w książce spotykamy przypowieści ludowe i legendy, które matki opowiadają dzieciom do snu. Miłość autorki do Indii widoczna jest w każdym zdaniu, to żywa opowieść, która porusza serca.

Od pierwszych stron zauważamy, że język powieści jest barwny i lekki jak piórko, niesamowicie plastyczny, opisy zielonych wzgórz tchną realizmem, uroczystości ślubne pachną dziką róża, jaśminem i sproszkowana henną. Czytając przenosimy się w inny świat. Jednak myli się ten kto myśli, że „Tygrysie Wzgórza” to tylko słodka opowieść. Historia opisana w książce jest jak mieszanka egzotycznych przypraw, słodka i barwna jak szafran, gorąca i paląca jak chili oraz gorzka jak gorczyca. 
Plusem dla autorki jest też to, że w opowiadaniu nie zabrakło autentycznych zdarzeń z kart historii, co prawda Mandanna nie rozpisuje się zbytnio nad tymi wydarzeniami, ale w znaczący sposób podkreśla upływ lat, zmiany na arenie politycznej. Czas w powieści nie stoi w miejscu, płynnie przechodzimy przez kolejne lata, towarzysząc bohaterom w ich  zmaganiach o szczęście.
Postacie w „Tygrysich wzgórzach” stworzone są z rozmachem, Dewi, to kobieta gorącej krwi, uparta i dążąca do celu, poznajemy jej myśli i pragnienia żałuję tylko, że autorka przez chwilę dała nam dobrze poznać Dewannę, kiedy dorasta i zmienia się w mężczyznę, przesuwa go na dalsze tło. Pierwszymi skrzypcami w książce jest Dewi, to wokół niej pojawiają się inne postacie, kochani rodzice, zauroczeni mężczyźni, zazdrośni sąsiedzi.

W książce nie brakuje obco brzmiących słówek, nadają one realizmy opowieści, jednak tutaj pojawia się niewielki problem, słownik znajduje się na końcu książki i zanim poznamy znaczenie poszczególnych słów to ciągłe szukanie ostatniej strony może być uciążliwe.
Na wielki plus zasługuje szata graficzna książki, okładka jest urokliwa, kolorystycznie zachwycająca, każdy rozdział opatrzony jest rysunkiem, wzorem stworzonym do malowania henną.

Poddałam się tej książce, jej urok mimo, że nie raz dość bolesny spowodował, że oderwałam się od ziemi, przenosząc w świat silnych ludzi, z tradycjami, pasjami i wielkimi namiętnościami.
Ta książka uwiedzie każdego kto tylko da się porwać chwili.

Moja ocena 6/6

Za możliwość recenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte

Czytaj dalej »

Wakacje z książką

Hura, hura, dotarła do mnie książkowa niespodzianka. Brawa dla Sabinki za wymianę "Z książką na wakacje"

Prezent dla mnie zorganizowała Marta z blogu Czytajmy książki. Bardzo dziękuję za miła niespodziankę, na pewno książki umilą mi letnie wakacyjne dni.


 Jako właścicielka dwóch niepokornych psów, książka "Uratować Sprite'a" jest strzałem w dziesiątkę, a o książkach Agnieszki Ligas-Łoniewskiej, bardzo dużo słyszałam więc wreszcie będę miała okazję sprawdzić to i owo. 

Jeszcze raz dziekuję tym bardziej, że książka 'Bez przebaczenia " jest za autografem autorki.  Piątka Marta :)


Czytaj dalej »